niedziela, 26 maja 2013

Rozdział. 9

  Otwierając oczy pomyślałam „Jestem w niebie”. Otaczała mnie biel. Nagle pochyliłam się nade mną jakaś postać w blond włosach i białym stroju.
- Anioł ? – Szepnęłam marszcząc brwi.
- Niee .. Może i pomagam ludziom, ale aniołem to ja nie jestem. – Zaśmiała się lekarka. – Poczucie humoru ci dopisuje, Alexis. Czyli wracasz do zdrowia. – Uśmiechnęła się miło.
- Tak. Powoli zaczynam wracać do rzeczywistości. – Robiłam dobrą minę, jednak czułam jakby ktoś mi odciął dostęp do powietrza.
- To dobrze. Na korytarzu czekają pewni mili panowie, którzy martwią się o ciebie. Nie przespali nocy czekając, aż się obudzisz. Tylko pozazdrościć takich przyjaciół. Może ich wpuszczę, co ?
- Tak. Dziękuję. – Zamiast uśmiechu wyszedł mi raczej grymas.
Lekarka wychyliła głowę za drzwi i już po chwili do pokoju wpadli chłopaki. Zaśmiałam się w duchu widząc, jak jeden przez drugiego przepychają się przez próg. W końcu stanęli przy moim łóżku. Za nimi szła przewracając oczami Lizzie. Przepchnęła się marudzących Zayna i Liama. Stanęła koło mnie ściskając lekko rękę.
- Cieszę się, że się obudziłaś. – powiedziała. Miałam wobec niej ogromne poczucie winy. Miałyśmy iść razem na zakupy. Zamiast wspólnie odwiedzać centrum handlowe, ona odwiedza mnie w szpitalu.
- Przepraszam, że pokrzyżowałam nam plany.
- Przestań ! Przecież to nie twoja wina. Pójdziemy kiedy indziej. – Uspokoiła mnie.  Uśmiechnęłam się.  Próbowałam usiąść, ale uniemożliwiły mi to okolice klatki piersiowej, które przy każdym ruchu. Łapiąc się za niego z głośnym jękiem opadłam na poduszki.
- Nie powinnaś się ruszać ! – Przeraził się Harry.
- Spokojnie, nic mi nie jest.
- Nie będzie, jak zjesz ten pyszny posiłek, który ci przyniosłem ! –Krzyknął Zayn. Na wzmiankę o jedzeniu pomyślałam o Niallu. Nie ma go z chłopakami. Pewnie nic nie wiem, a ja nie chcę poruszać tego tematu. Na razie.
- Dzięki, Zayn. Ale nie jestem głodna. – Powiodłam wzrokiem po przyjaciołach. – Gdzie Louis ?
- Tutaj .. – Odezwał się słaby głos za ich pleców. Harry i Liam spojrzeli na siebie niepewnie. W końcu się rozstąpili. Louis stanął naprzeciwko mnie. Widok, jaki zobaczyłam .. Nie powiem, zdziwił mnie. Z jego łuku brwiowego strumyczkiem wpływała krew, tak samo, jak z przeciętej wargi. Pod prawym okiem rozwijał się siniak. Zauważyłam też, że podchodząc do mnie lekko utykał.
- Co się stało ? – Spytałam głucho.
- To .. Nic takiego. – Nerwowo pocierał kark unikając mojego wzroku.
- Jak to nic ?! Stoisz tu, jak po jakimś napadzie i mówisz, że nic się nie stało ?! – Zaczęłam się na niego wydzierać. Jestem wściekła. – Masz mi powiedzieć, czemu tak wyglądasz ! – Zażądałam.
- Ja .. Nie .. – Nie był chętny do wyjawienia powodu.
- Gadaj ! – Nie zważając na ból w klatce piersiowej podniosłam się przy okazji krzywiąc się z bólu.
- Nie wstawaj, proszę. Powiem ci.
- Okej. – Mruknęłam. Z ulgą położyłam się na poduszki.
- A więc .. Gdy zadzwoniłaś, że ktoś jest w domu przeraziłem się. I wściekłem. Nic nikomu nie powiedziałem tylko pojechałem do ciebie. Ale ty już leżałaś u podnóża schodów. Sam zawiozłem cię do szpitala. Wzięli cię na operacje i badania. Dopiero wtedy zadzwoniłem po chłopaków i Lizzie. – Zerknął na przyjaciół. Oni patrzyli na niego, co chwila spoglądając na mnie. – Gdy przyjechali nadal siedziałem pod salą operacyjną.
- Płakałeś. – Powiedział cicho Harry. Reszta tylko w milczeniu pokiwała głowami.
- Tak. Lekarz powiedział, że masz poważne obrażenia, Alex. Ja .. Po prostu .. Bałem się o ciebie.
- Gdzie wyszedłeś ? – Spytał Liam. Czuję, że to wyjaśni sprawę jego siniaków.
- Poszedłem szukać Nicka. – Patrzył mi w oczy. Odmalowało się w nich niedowierzanie.
- Nicka ..? – Wykrztusiłam. Myślałam, że się przesłyszałam.
- Tak. Znalazłem go w parku. Siedział tam, jak gdyby nigdy nic. Zacząłem go oskarżać. Nie spodziewałem się tego, ale .. Zadziwił się. Kłóciliśmy się i pobiliśmy. W końcu powiedział, ze to nie on cię zepchnął. Że ma inne zajęcia. Ale i tak mu nie wierzę, że odpuścił. Wtedy wróciłem do szpitala. Leżałaś już na Sali. Oto cała historia. – Zakończył. Spojrzałam na niego wielkimi oczami, które powoli zwężyły się w szparki.
- Ty idioto ! – Wrzasnęłam na tyle głośno na ile pozwalały mi siły. – Po co tam poszedłeś ?! Nie mogłeś siedzieć przed tą salą ? Ale nie ! Ty idziesz do niego, bijesz się, wracasz i myślisz, że co ? Dam ci buziaka na pocieszenie ?! Jeśli tak to się grubo mylisz. Boże .. – Osłabłam i głęboko odetchnęłam. Louis stał ze skruszoną miną. – Nick to jedynie mój problem.  – Skończyłam monolog. Louis chciał coś powiedzieć, jednak zrezygnował.
- Ałł .. Czemu, do cholery nie mogę oddychać ?! – Z trudem łapałam powietrze.
- Masz złamane 4 żebra. Jedno otarło się o płuco. Musiałaś przejść operację. – Oznajmił Liam.
- To .. Coś poważnego ?
- Nie wiemy. Zapytamy lekarzy. Spokojnie, wszystko będzie dobrze.
  Moją głowę zaprzątały, jednak myśli sprawy mojej nagłej wizyty w szpitalu. Przestałam się, jednak już tym zamartwiać. Rozmawiałam z Louisem, Lizzie .. Spokój zakłócił dźwięk komórki siedzącej obok mnie Lizzie. Przerwała naszą rozmowę o pobliskim butiku. Gdy skończyła powiedziała, że przyjdzie za pół godziny. Po chwili wyszedł również Liam mówiąc o umówionej randce z Danielle. Wkrótce w Sali zostaliśmy tylko ja, Louis i Harry.
- To co, Harry ? Kiedy randka z kolejną zdobyczą ? – Zagaił Lou. Nie podoba mi się słowo „zdobycz”. Jakby to były jakieś łowy.
- Żadna zdobycz. Ja .. Poznałem kogoś. – Oznajmił Hazza. Obdarzył mnie przelotnym spojrzeniem. Miałam zareagował na te słowa jakoś specjalnie ..?
- Uuu .. Skoro tak się sprawa przedstawia .. Czyli co ? Będziesz z nią dłużej niż tydzień ?
- Tak. Mam taką nadzieję. Tylko jest jedno, ale .. – Przerwał Harry. Cały czas zerkał na mnie. Zaniepokoiło mnie to spojrzenie.
- Jakie ? – Zapytał Lou. Ale Hazza, jakby go nie zauważał.
- Ona jest z innym. – Powiedział sucho. – Uważa mnie za przyjaciela. Tylko. – Jego spojrzenie przewiercało mnie od środka. Pokazywało prawdę, którą loczek chciał mi pokazać.
- Ouu .. To krucho, stary. Bardzo ci na niej zależy ?
- Wiesz, Louis .. To poważna sprawa. – Mówił dalej, ale ja już go nie słuchałam. W mojej głowie narodziły się pierwsze przebłyski zrozumienia. Przecież .. On mówi o mnie. To ja jestem tą dziewczyną. O boże .. Harry się we mnie zakochał. Moje rozmyślania przerwały drzwi, które skrzypnięciem zaalarmowały wejście gościa. To była Lizzie.
- Hej. Przeszkadzam ? – Spytała na widok chłopaków siedzących po moich dwóch stronach.
- Nie. Pewnie, że nie. – Zerknęłam jeszcze na Harrego. On był, jednak całkowicie pochłonięty osóbką nieśmiało zaglądającą przez drzwi.
- A kto to ? – Harry wstał i zbliżył się do małej, rudowłosej dziewczynki.  
                                                                                   
Ona wyskoczyła, rozczapierzyła rączki i pokazała ząbki.
- Rau ! Jestem potworem i zaraz cię zjem ! – Rzuciła się na Harrego.  Ten ze śmiechem złapał ją na ręce i podniósł nad głowę. Mała emanowała radością. Była bardzo ufna.
- Sophie. – Skarciła ją Lizzie, gdy ta nie chciała puścić Hazzy. Niechętnie pozwoliła postawić się na ziemi.
- Jesteś Sophie, tak ? – Zagadywał ją loczek. W tym czasie Lizzie usiadła obok mnie. Razem wysłałyśmy Louisa po jakieś jedzenie. Wyszedł mrucząc pod nosem, że nie jest chłopcem na posyłki.
- Tak. Sophie Hope Meear. Jestem niezwykle szczęśliwa, że mogłam cię poznać. – Przedstawiła się. Harry uśmiechnął się i pochylił nad nią.
- Jestem Harry. Harry Styles. Mi również jest miło. – po dżentelmeńsku ucałował jej dłoń. Sophie rozśmiała się i uczepiła się jego nogi. Wlokąc się doszedł do krzesła w rogu i usiadł.
- Soph, zachowuj się, proszę. – Powiedziała Lizzie.
- Ale co ja zrobiłam ? – Spytała niewinnie. Przytuliła się do Harrego i zaczęła bawić jego lokami.
- Dobrze. Ja już nic nie mówię. To prawdziwy diabeł. – Powiedziała do mnie. – Czasami zastanawiam się skąd ona pochodzi. No, ale to moja siostra. Nie mogła przyleciec z daleka. 
- Powiedzieć ci coś ? – Spytała Sophie Harrego. Gdy ten pokiwał się uśmiechnęła się pokazując szereg białych ząbków. – Wygląd mam po aniołku, a charakter po diabełku. – W sali zabrzmiał jej dziecięcy, dźwięczny śmiech.
- To naprawdę ciekawe. A poznałaś Alexis ?
- Kogo ? – Zaczęła się rozglądać. Jej turkusowe oczy zauważyły mnie. Chwilę później byłam ściskana przez tę małą istotkę. W końcu oderwała się i mogłam znów oddychać. Ból w klatce piersiowej wzmocnił się, jednak nie zwróciłam na niego uwagi. Po godzinie Sophie zasnęła u Hazzy na kolanach. Byliśmy najedzeni, ponieważ Louis przyniósł to długo oczekiwane jedzenie.
- My już idziemy. – Lizzie wstała i wzięła śpiącą Sophie na ręce.
- Odprowadzę was. – Zaoferował się Harry. Odebrał dziewczynkę od rudowłosej i wyszedł z Sali.
- Pa. Do jutra. – Rzucili jeszcze i znikli poza naszym wzrokiem.  Chciałam porozmawiać z loczkiem. Niestety, nie zdążyłam. Załatwię to jutro.
- Ja też się będę zbierać, kotku. – Louis wstał. – Wpadnę jutro po próbie, okej ?
- Okej. – Pocałowałam go na pożegnanie. On, jednak przedłużył go o parę .. Paręnaście minut.
- Kocham cię. – Powiedział, a ja poczułam, jak się rumienię.
- Ja ciebie też, Louis.
- Przyjdę jutro. Obiecuję.
- Będę czekać. – Patrzyłam, jak wychodzi. Wyłączyłam światło i próbowałam zasnąć.
 
Usłyszałam kłótnię zza drzwiami. Przetarłam zaspane oczy. Skupiłam się na dyskusji.
- Czas odwiedzin minął. – Usłyszałam kobiecy głos mojej lekarki.
- Ale ja muszę ją zobaczyć. – Tym razem odezwał się męski głos. Wydawał mi się znajomy, ale nie mogę sobie przypomnieć skąd go znam.
- Przykro mi .. To zakazane. Pacjentka musi odpoczywać. Nie może pan wejść.
- Nawet, jeśli jestem z rodziny ? – Zmrużyłam oczy i nasłuchiwałam.
- Jak bliskiej ?
- Jestem jej ojcem. – Na dźwięk tego słowa poczułam, jak sztywnieje. „To niemożliwe”  - Pomyślałam widząc znajomą sylwetkę ojca stojącą w drzwiach.
                                                                              
                                                                        __________


Dość długo już nie pisałam, więc poczułam się zobowiązana cos nabazgrać .. ; -p Gdyby jeszcze pisała dla kogoś kto to czyta .. Byłabym w niebie ^^ Oczywiście nie uwzględniam Horanka, który zawsze komentuje i mnie wspiera :* No dobra .. Czy tylko ja zauważyłam, że robię z tego jakąś telenowelę typu Moda na sukces ( ale nie tak długą :-p) Jakoś tak mi wyszedł badziewnie ten rozdział. A zwłaszcza .. Nie dobra wszystko mi nie wyszło. ; / Przepraszam postaram się naprawić to w kolejnym rozdziale Buziaczki Paa :* 

6 komentarzy:

  1. mniam mniam mniam, to takie dobre, że chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie .. Dzika bestio ;-D Bo się udławisz ;* A next już .. Dobra nie wiem kiedy ; -p

      Usuń
  2. A TEN KUŹWA PO CH** PRZYLAZŁ DO TEGO SZPITALA ? CÓRKA MU SIĘ PRZYPOMNIAŁA ?! CO ZA CIEĆ ! JESTEM ZDENERWOWANA,ALE RÓWNIEŻ PODJARANA TYM ROZDZIAŁEM *.* TEKST Z ANIOŁEM MNIE ROZWALIŁ xd HAHAHAHA,NIE NO DOBRE,DOBREE.NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ KOLEJNEGO,I JESZCZE SIOSTRA LIZZIE A HAZZUŚ JAKA OPIEKUNKA *.* AWWW : 3 JARAM SIĘ
    HoranowaN

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz dalej! Masz talent do pisania! A co do rozdziału to: hdusyqabxicns :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. No więc, przeczytałam.
    Hm... od czego by tu zacząć...
    Dobra zacznę od fabuły. Ona (fabuła) jest zwyczajna, ale nie tak do końca.
    Dobra, nie ważne. Wykreślamy "ale nie do końca", ponieważ nie chce mi się tego tłumaczyć. Jestem zbyt leniwa. Zostańmy przy zwykłej fabule.
    Sposób pisania.
    Nie jest on do końca rozwinięty, ale spokojnie "doświadczenie z pisaniem" przyjdzie wraz z treningiem. Piszesz dobrze, tekst przyjemnie się czyta, a dodanie śmiesznych akcji, czy momentów dodaje plus temu opowiadaniu. Na prawdę, niektóre tekst powalają na kolana.
    Minusem jest także to, że czasami przechodzisz z jednego wątku do drugiego. Chodzi mi o to, że np. w tym rozdziale wprowadziłaś tą dziewczynke (nie pamiętam imienia) nie wyjaśniając kim ona jest, czy córką tej czerwonej czy też siostrą lub kuzynką.
    Opowiadanie jest dobre i z pewnością będę go czytała.
    Chyba to wszystko co chciałam napisać, a nie jeszcze coś.
    Widzę, że nie zdrabniasz imienia Alexa.
    W dialogach to tak strasznie oficjalnie brzmi, tak jakby szef mówił do swojej pracownicy. Możesz zdrobnić to imię: Al, A, Lexi.
    Oł jeszcze coś, czasami w jednym rozdziale rozwijasz, kończysz i ponownie zaczynasz wątek. Przyśpieszasz strasznie akcje, ale to wychodzi na dobre, przynajmiej czytelnik się nie nudzi.
    To teraz do rozdziału:
    Harry, chcesz odbić dziewczynę swojemu najlepszemu przyjacielowi? Oj, nieładnie Styles. Ciekawe jak to będzie z Al ojcem.
    Za wszelkie błędy, jakie popełniłam w tym komentarzu przepraszam, pisze z mobilnego.
    A i również przepraszam za to, że dodaje z anonima, ale jak już wcześniej wspomniałam jestem bardzo leniwa.
    Mam nadzieję, że komentarz nie wyszedł zbyt długi.
    Teraz to już na 100% wszystko.
    Opowiadanie dodaje do zakładek.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz , co ? Masz talent dziewczyno ! MASZ TEN CHOLERNY TALENT którego ja niestety nie posiadam :( zazdroszcze ;c Jestem ciekawe jak potoczą się dalsze losy bohaterów ! ..by..Evelyn..Styles.. <33

    OdpowiedzUsuń