Moje życie ? Nigdy
nie było zwyczajne. Te siedemnaście lat pełne było smutku, złości, samotności.
Wszystko zaczęło się sypać w moje dziesiąte urodziny, kiedy dowiedziałam się o
śmierci mamy. Nigdy nie miałam z nią dobrego kontaktu. Później było już tylko
gorzej. Tata się załamał, zaczął pic i nagle zniknął. Tak, dokładnie. Zniknął.
Miałam wtedy prawie szesnaście lat, więc jakoś radziłam sobie sama. Później
dowiedziałam się, że ojciec trafił do więzienia. Za zabójstwo. Nie powiem ..
Wzorowy ojciec. Ale mniejsza z tym. Stoję właśnie przed domem mojego kochanego
kuzyna. Skromny domek na przedmieściach Londynu. Biały, jednopiętrowy, ma nawet
malutki ogródek. Wzięłam walizki i zadzwoniłam do drzwi. „A więc tak będzie
wyglądał mój dom przez najbliższy rok.” – pomyślałam.
No to może się
przedstawię. Nazywam się Alexis Collins i mam 17 lat. Złotawoblond włosy oraz
oczy przypominające niebo nocą nadawały
mi anielski wygląd. Figurę mam drobną, wzrost ok.169 cm. Staram się ubierać się
na kolorowo. Próbuję wiecznym uśmiechem i optymizmem zamaskować ból i
smutek wypełniający mnie od środka. Jeśli chodzi o ojca to nie utrzymuję z nim
kontaktu. Tzn. on pisze do mnie listy, ale zbyt wielki czuję do niego żal, by przeczytać,
czy odpisać. Może kiedyś. Zobaczę. No, ale dość tych smutków. Jestem uparta,
zawsze dążę do tego, by spełniać marzenia. Czasami zachowuję się jak chochlik.
Moim hobby i pasją jest modeling. Postaram się również znaleźć pracę w tej
dziedzinie. No to tyle o mnie.
Wracając do
rzeczywistości, stoję przed drzwiami i słyszę jak ktoś zbiega po schodach.
Otworzył mi ktoś kto samą swoją obecnością sprawiał, że uśmiech sam pojawiał mi
się na twarzy.
- Hoho ! Kogo ja tu widzę. Czy to moja mała dziewczynka ?
- Już nie taka mała – Zadziornie się uśmiechnęłam. Rozłożył
ramiona, a ja wtuliłam się w moje kuzyna, a zarazem jedynego przyjaciela.
Niall Horan, kiedyś
chudziutki blondynek. Teraz umięśniony, mierzący prawie 180 cm chłopak ze
zmierzwionymi włosami oraz intensywnie
niebieskimi oczami. Gdy się uśmiechał zauważyłam, że nosi przezroczysty aparat
na zębach. W naszych rozmowach wspominał, że jest w zespole, ale nigdy nie
miałam okazji usłyszeć, jak śpiewają. Nigdy mnie nie zawiódł. Jesteśmy jak
rodzeństwo.
- A co cię sprowadza w moje głodne progi ?
- Nie miałam gdzie się podziać. Mam nadzieję, że nie będę zawadzać
..?
- No coś ty ! I jak się trzymasz ? – Spojrzał na mnie zatroskanym
wzrokiem.
- Coraz lepiej. Powoli zaczynam sobie z tym radzić. –
Uśmiechnęłam się. To była prawda. Wspomnienia już mnie tak nie bolały i nie
przytłaczały. – A co u ciebie, głodomorku ?
- Eee .. Nic szczególnego. Cieszę się , że nie będę mieszkał
już sam. – Powiedział.
- Ooo .. Raduje mnie ta wiadomość. – Ucieszyły mnie jego
słowa. – Nadal tyle jesz ? – Zaśmiałam się, bo przypomniałam sobie, jak w
dzieciństwie pożerał kolosalne ilości jedzenia.
- Oczywiście ! – Szeroko się uśmiechnął. – A ! Właśnie.
Zgłodniałem. – Spojrzał na mnie znacząco.
- O niee .. – Jęknęłam. Wiedziałam, że zaraz wybuchnie.
- DO KUCHNI !!! – Wrzasnął i zaczął mnie ciągnąc do swojej
świątyni. Przygotował całą tacę kanapek, a ja mu oczywiście w tym pomogłam. Usiedliśmy
przy stole i zajadaliśmy się kanapkami.
- Wiesz, Alex .. – Ugryzł kolejny kęs.
- Hmm ?
- Bo dziś jest spotkanie u chłopaków, ale nie obrażą się,
jak przyprowadzę taką ślicznotkę.
- Haha, nie bajeruj. Chętnie bym poszła, ale nie chcę robić
ci kłopotów .. – Bardzo chciałam pójść z nim i poznać tych czterech chłopaków o
których z takim ożywieniem opowiadał mi Nialler.
- Weź nie przesadzaj. Ty mi nigdy nie przeszkadzasz. Idziesz
i tyle.
- No dobra. A kiedy idziemy ? – Spytałam.
- Ymm .. – Spojrzał na zegarek. – Z jakieś pół godziny.
- Co ?! – Krzyknęłam.- A ja jeszcze nie jestem rozpakowana.
Yhh ! Czekaj na mnie.
Wstałam od stołu i błyskawicznie znalazłam się w moim
pokoju. Pomalowany jest na niebiesko z dużym oknem, który oświetlał
pomieszczenie. Wszystkiemu dopełniało łóżko tak wielkie, ze zajmowało połowę
pokoju. Z walizki wzięłam potrzebne rzeczy. Poszłam do łazienki, zrobiłam lekki
makijaż i ubrałam się: białe półbuty, luźną, kremową bluzkę z nadgryzionym
napisem” Nando’s „ i krótkie, jasne, przetarte, dżinsowe spodenki. Włosy zostawiłam
rozpuszczone. Do ubioru dołożyłam jeszcze masę bransoletek na rękę. Szybko
zbiegłam po schodach i stanęłam przed Niallem. Na ustach miałam szeroki
uśmiech, a policzki zaróżowione od biegu.
- To co ? Idziemy ?
- Nie, jeszcze nie. – Z poważną miną położył mi ręce na
ramionach i odsunął na pewną odległość. Zmierzył krytycznym wzrokiem moją
sylwetkę.
- Moje uważne oko stwierdza, że .. – Zrobił efektowną pauzę.
Nie rozumiem o co mu chodzi. Zresztą, ja często za nim nie nadążam. Bo weź tu za kimś
takim nadążyć. – Wyglądasz ślicznie – Uśmiechnął się.
- A, dziękuję.- Odwzajemniłam uśmiech. – I wzajemnie.
- Thanks. Teraz już możemy iść. Wsiadaj do samochodu, a ja
zamknę dom.
Posłusznie weszłam do auta. Siedziałam w małym, białym Porsche.
Po chwili dołączył do mnie Niall. Całą
drogę oglądałam widoki za oknem. Po paru minutach staliśmy przed ogromną willą.
____________________
No to 1 rozdział . Uff .. Trochę już późno, ale napisałam. ; -p Komentujcie ! Dajcie znac, że czytacie. Jutro albo pojutrze 2 ; -) Dobranoc :*