ZAŁOŻYŁAM INNEGO BLOGA NA KTÓRYM BĘDĘ PISAC IMAGINY., JAK NA RAZIE POJAWIŁY SIĘ TAM 3 .. BLOG FUNKCJONUJE OD WCZORAJ XD MYŚLĘ, ŻE MOŻE WAM SIĘ SPODOBAC
http://dream-about-you-honey.blogspot.com/
CO DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU NIE JESTEM W STANIE NIC POWIEDZIEC.
NAPISAŁAM PROLOG. DO JEDNEGO OPOWIADANIA. I TERAZ ZAJMĘ SIĘ WYŁĄCZNIE TYM OPOWIADANIEM I IMAGINAMI ;D
TO TYLE KOCHANI.
DO ZOBACZENIA <3
Zakończ rozdział, poczuj ulgę. Dla jednych jesteś wszystkim, Dla drugich mogłabyś nie istniec ..
niedziela, 18 sierpnia 2013
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
ROZDZIAŁ. 17
- Co ? Ja.. Jak mój ojciec ? O czym ty mówisz ? –
Odezwałam się patrząc na Nicka siedzącego w fotelu. Wszyscy siedzieli w salonie
wpatrując się w dość nietypowego gościa. Choć z wielkimi siniakami i
zadrapaniami Nick wyglądał nieszkodliwie, każdy pamiętał jego groźby i to co mi zrobił.
Nie zapomnę .... On zerkał tylko to na
chłopaków to na mnie lekko niepewnym wzrokiem i ... z poczuciem winy ? Przecież
Nick nie odczuwa poczucia winy. Uważnie mu się przyglądałam. Przewrócił oczami.
- Ile razy mam jeszcze powtarzać .. Szedłem ulicą, a tu
nagle twój ojciec wyskakuje ze swoimi koleżkami i zaczyna mnie uderzać. Na
początku nie wiedziałem o co chodzi, przecież nie znam twojego ojca. Ale potem
powiedział: „ Za to, co zrobiłeś Alexis”. Jeszcze .. mówił parę rzeczy, ale nie
będę tego powtarzać.
- Dobra. Ale niby skąd mamy wiedzieć, że nie ściemniasz ?
Że nie zadarłeś z jakimś innym kolesiem, a teraz nam się zwierzasz kłamiąc ? –
Spytał podejrzliwie Louis.
- Nie kłamie ! – krzyknął Nick. Tracił panowanie nad sobą.
Już nie wyglądał tak bezbronnie. – Napadł na mnie. Czterech na jednego !
Myślałem, że nie wyjdę z tego.
- Wymiękłeś. – Stwierdził Zayn z pogardliwym uśmiechem. Nick
spojrzał na niego i zmrużył oczy.
- Powtórz a nie przeżyjesz. – wstał i stanął bliżej.
Mierzyli się nawzajem wrogim spojrzeniem.
- Spokój ! – Krzyknął Liam. Wszyscy zwrócili na niego wzrok.
– Ty – Spojrzał na Nicka. – Siadaj.
- Nie będziesz mi rozk ... – nie dokończył ponieważ
stalowy wzrok Daddy-ego spoczął na nim i posłusznie usiadł mamrocząc. Zayn nic
nie mówiąc odwrócił się i wyszedł.
- Nie będę przebywać w towarzystwie tego frajera. –
powiedział i usłyszeliśmy trzask drzwi. Liam westchnął i odwrócił się do mnie.
- Nie szybko wróci.
- Nic mu nie będzie ? – zaniepokoiłam się widząc twardy
wyraz twarzy Malika.
- Niee .. Wszystko w porządku. – Uśmiechnął się, a ja
mimowolnie go odwzajemniłam. Może rzeczywiście nie ma się o co martwic ..?
- Jest .. Jest chyba jeszcze coś co powinnaś wiedzieć
... – zaczął Nick. Wszyscy spojrzeli na niego.
- No ?
- Ale nie wiem, jak zareagujesz ..
- Gadaj ! – Wrzasnął Harry. Odruchowo wzdrygnęłam się. Widać
loczek również źle znosił towarzystwo Nicka. Jak wszyscy, ze mną włącznie.
- Yhmm.. – Odchrząknął. A potem spojrzał mi głęboko w oczy.
– Widziałem Freddie’go. – oświadczył.
Ta wiadomość tak mną wstrząsnęła, że zatoczyłam się do
tyłu. Z boku poczułam czyjeś ciepłe ręce przytrzymujące mnie. Nie sprawdziłam
czyje to ręce. Byłam zbyt oszołomiona. Freddie... Mój .. Mój straszy brat. Ktoś
kogo kochałam. Kochałam ... Podniosłam wzrok na Nicka. Obserwował mnie
współczującym wzrokiem.
- Przecież ... On ... Nie żyje. – Mówiłam, a pojedyncze
łzy spływały mi po policzkach. Niall delikatnie obtarł je koniuszkiem palców
ciepło się uśmiechając.
- Kim jest Freddie? – Spytał cicho głos za mną. Louis.
- To ... Mój brat. – powiedziałam. Cisza w salonie była
nie do zniesienia. Dłonie na mojej talii mocniej się zacisnęły. Próbowały uwolnić
mnie od przykrych wspomnień. Za późno. One już napływały.
Pierwszy rok po śmierci mamy. Kiedy ojciec się
zapamiętał w alkoholu. Naprawdę zostałam sama.
Przecież Freddie zostawił dom po tym, jak ojciec
pobił go do nieprzytomności. Po prostu spakował
się, wyszedł
i nie wrócił. Aż do czasu kiedy poznałam Nicka. W ten miły rok. Kiedy jeszcze
nie
poznałam go naprawdę. Chris okazał się jego dobrym
przyjacielem. Oczywiście, cieszyliśmy się z tego,
że siebie odnaleźliśmy. Ale on był inny. Zabijał,
kradł, był dilerem. To już nie był mój brat. Nadal jednak
spędzaliśmy ze sobą czas wspominając. Aż do pewnego
dnia, gdy zostałam poinformowana o tym, że
Freddie nie żyje.
- Sam tak myślałem. Ale dzisiaj ... Sam do mnie
przyszedł. Roz .. Rozmawiałem z nim. Myślałem, że
patrzę na ducha. Ale on był żywy. Wypytywał się o
ciebie. Nie powiedziałem mu za dużo.
- Czy ... Czy mówił co się stało ? Że .. Uniknął tej
... – Nie mogłam wymówić tego słowa. Za bardzo
bolało.
- Nie. Powiedział, że chciałby porozmawiać .. z tobą
- Ze mną ? – Wyobraziłam sobie ponowne spotkanie.
Jak zareaguję widząc go, po tym czasie, gdy
myślałam, że nie żyje ? Boże .. Zwariuję. Sztywno
odczepiłam ręce obejmujące mnie. Wyminęłam ich i
pobiegłam do łazienki.
- Alex ! Czekaj ! – ktoś mnie wołał. Ale nic nie
chciałam słyszeć. Zostać sama. To teraz chciałam. Bez
nikogo. Przemyśleć to.
Podniosłam gwałtownie głowę na dźwięk wyłamywanych
drzwi. W nich stanęli chłopacy. Lou
podszedł i usiadł obok mnie obejmując. Nie płakałam.
Nie mogłam. Brakowało mi łez.
- Spokojnie. Wszystko już dobrze. – Szeptał
pocieszająco Lou. Słyszałam go jakby zza mgłą.
- Kiedy to się wszystko skończy ?
- Niedługo, obiecuję.
- Tak, bo wyjeżdżam. – powiedziałam, do siebie,
jednak na tyle głośno, że usłyszał to Louis.
Znieruchomiał.
- Co ?
- Louis, skomplikowane. – Podniosłam się. A obok
mnie Lou, w którym zaczynało gotować się ze
złości.
- Co jest skomplikowane ?! – Odwrócił się do
chłopaków stojących w drzwiach. – Słyszycie ? Alexis
wyjeżdża.
- Co ?
- Nie możesz.
- Alex, nie ...
- I co ? Nadal tak bardzo chcesz wyjeżdżać ? –
spytał Lou.
- Nigdy nie chciałam wyjeżdżać ty idioto ! –
krzyknęłam. Teraz już czułam wilgoć na policzkach.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. – Może najpierw powinieneś
się zapytać co ? Nie wpadłeś na to ?
- Alexis ... Ja. Przepraszam. Myślałem.. Myślałem,
że .. wiesz.
- Źle myślałeś. To .. Za 4 miesiące wyjeżdżam z
ojcem. – powiedziałam na jednym wdechu. Cisza.
Dopiero na odgłos tłuczonego szkła podniosłam głowę.
Lou wpatrywał się we mnie rozognionym
wzrokiem.
- Nie wyjedziesz, rozumiesz ? Nie pozwolę ci nigdzie
wyjechać! – mówił. Stał przede mną i złapał moją
twarz w dłonie. Zostaliśmy sami. – Nie opuścisz
mnie. – wyszeptał, a jego ciepłe usta dotknęły moich.
Przestałam płakać. Czułam jedynie ciepło jego ciała.
- Alex ..
- Tak.
Będąc już w pokoju zrzuciliśmy z siebie ubrania lądując na
miękkiej pościeli. Lou delikatnymi pocałunkami obsypywał moją szyję, ciało
zostawiając mokre i gorące ślady. Mając już w zasięgu jego, wzajemnie się
pieściliśmy i całowaliśmy.
- Tak bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też.
Czas mijał bardzo powoli.
~*~*
PROSZĘ. KOLEJNY ROZDZIAŁ DO WASZEJ DYSPOZYCJI ;3 MAM NADZIEJĘ,
ŻE WAM SIĘ SPODOBA. NAPISAŁAM GO SZYBCIEJ OD TAMTEGO HEHS.
PAMIĘTAJ !
CZYTASZ ? = KOMENTUJESZ !
Subskrybuj:
Posty (Atom)