niedziela, 18 sierpnia 2013

BLOG

ZAŁOŻYŁAM INNEGO BLOGA NA KTÓRYM BĘDĘ PISAC IMAGINY., JAK NA RAZIE POJAWIŁY SIĘ TAM 3 .. BLOG FUNKCJONUJE OD WCZORAJ XD MYŚLĘ, ŻE MOŻE WAM SIĘ SPODOBAC

http://dream-about-you-honey.blogspot.com/

CO DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU NIE JESTEM W STANIE NIC POWIEDZIEC.
NAPISAŁAM PROLOG. DO JEDNEGO OPOWIADANIA. I TERAZ ZAJMĘ SIĘ WYŁĄCZNIE TYM OPOWIADANIEM I IMAGINAMI ;D
TO TYLE KOCHANI.
DO ZOBACZENIA <3

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ. 17

- Co ? Ja.. Jak mój ojciec ? O czym ty mówisz ? – Odezwałam się patrząc na Nicka siedzącego w fotelu. Wszyscy siedzieli w salonie wpatrując się w dość nietypowego gościa. Choć z wielkimi siniakami i zadrapaniami Nick wyglądał nieszkodliwie,  każdy pamiętał jego groźby i to co mi zrobił. Nie zapomnę ....  On zerkał tylko to na chłopaków to na mnie lekko niepewnym wzrokiem i ... z poczuciem winy ? Przecież Nick nie odczuwa poczucia winy. Uważnie mu się przyglądałam. Przewrócił oczami.
- Ile razy mam jeszcze powtarzać .. Szedłem ulicą, a tu nagle twój ojciec wyskakuje ze swoimi koleżkami i zaczyna mnie uderzać. Na początku nie wiedziałem o co chodzi, przecież nie znam twojego ojca. Ale potem powiedział: „ Za to, co zrobiłeś Alexis”. Jeszcze .. mówił parę rzeczy, ale nie będę tego powtarzać.
- Dobra. Ale niby skąd mamy wiedzieć, że nie ściemniasz ? Że nie zadarłeś z jakimś innym kolesiem, a teraz nam się zwierzasz kłamiąc ? – Spytał podejrzliwie Louis.
- Nie kłamie ! – krzyknął Nick. Tracił panowanie nad sobą. Już nie wyglądał tak bezbronnie. – Napadł na mnie. Czterech na jednego ! Myślałem, że nie wyjdę z tego.
- Wymiękłeś. – Stwierdził Zayn z pogardliwym uśmiechem. Nick spojrzał na niego i zmrużył oczy.
- Powtórz a nie przeżyjesz. – wstał i stanął bliżej. Mierzyli się nawzajem wrogim spojrzeniem.
- Spokój ! – Krzyknął Liam. Wszyscy zwrócili na niego wzrok. – Ty – Spojrzał na Nicka. – Siadaj.
- Nie będziesz mi rozk ... – nie dokończył ponieważ stalowy wzrok Daddy-ego spoczął na nim i posłusznie usiadł mamrocząc. Zayn nic nie mówiąc odwrócił się i wyszedł.
- Nie będę przebywać w towarzystwie tego frajera. – powiedział i usłyszeliśmy trzask drzwi. Liam westchnął i odwrócił się do mnie.
- Nie szybko wróci.
- Nic mu nie będzie ? – zaniepokoiłam się widząc twardy wyraz twarzy Malika.
- Niee .. Wszystko w porządku. – Uśmiechnął się, a ja mimowolnie go odwzajemniłam. Może rzeczywiście nie ma się o co martwic ..?
- Jest .. Jest chyba jeszcze coś co powinnaś wiedzieć ... – zaczął Nick. Wszyscy spojrzeli na niego.
- No ?
- Ale nie wiem, jak zareagujesz ..
- Gadaj ! – Wrzasnął Harry. Odruchowo wzdrygnęłam się. Widać loczek również źle znosił towarzystwo Nicka. Jak wszyscy, ze mną włącznie.
- Yhmm.. – Odchrząknął. A potem spojrzał mi głęboko w oczy. – Widziałem Freddie’go. – oświadczył.
Ta wiadomość tak mną wstrząsnęła, że zatoczyłam się do tyłu. Z boku poczułam czyjeś ciepłe ręce przytrzymujące mnie. Nie sprawdziłam czyje to ręce. Byłam zbyt oszołomiona. Freddie... Mój .. Mój straszy brat. Ktoś kogo kochałam. Kochałam ... Podniosłam wzrok na Nicka. Obserwował mnie współczującym wzrokiem.
- Przecież ... On ... Nie żyje. – Mówiłam, a pojedyncze łzy spływały mi po policzkach. Niall delikatnie obtarł je koniuszkiem palców ciepło się uśmiechając.
- Kim jest Freddie? – Spytał cicho głos za mną. Louis.
- To ... Mój brat. – powiedziałam. Cisza w salonie była nie do zniesienia. Dłonie na mojej talii mocniej się zacisnęły. Próbowały uwolnić mnie od przykrych wspomnień. Za późno. One już napływały.
Pierwszy rok po śmierci mamy. Kiedy ojciec się zapamiętał w alkoholu. Naprawdę zostałam sama.
Przecież Freddie zostawił dom po tym, jak ojciec pobił go do nieprzytomności. Po prostu spakował
się,  wyszedł i nie wrócił. Aż do czasu kiedy poznałam Nicka. W ten miły rok. Kiedy jeszcze nie
poznałam go naprawdę. Chris okazał się jego dobrym przyjacielem. Oczywiście, cieszyliśmy się z tego,
że siebie odnaleźliśmy. Ale on był inny. Zabijał, kradł, był dilerem. To już nie był mój brat. Nadal jednak
spędzaliśmy ze sobą czas wspominając. Aż do pewnego dnia, gdy zostałam poinformowana o tym, że
Freddie nie żyje.
- Sam tak myślałem. Ale dzisiaj ... Sam do mnie przyszedł. Roz .. Rozmawiałem z nim. Myślałem, że
patrzę na ducha. Ale on był żywy. Wypytywał się o ciebie. Nie powiedziałem mu za dużo.
- Czy ... Czy mówił co się stało ? Że .. Uniknął tej ... – Nie mogłam wymówić tego słowa. Za bardzo
bolało.
- Nie. Powiedział, że chciałby porozmawiać .. z tobą
- Ze mną ? – Wyobraziłam sobie ponowne spotkanie. Jak zareaguję widząc go, po tym czasie, gdy
myślałam, że nie żyje ? Boże .. Zwariuję. Sztywno odczepiłam ręce obejmujące mnie. Wyminęłam ich i
pobiegłam do łazienki.
- Alex ! Czekaj ! – ktoś mnie wołał. Ale nic nie chciałam słyszeć. Zostać sama. To teraz chciałam. Bez
nikogo. Przemyśleć to.
Podniosłam gwałtownie głowę na dźwięk wyłamywanych drzwi.  W nich stanęli chłopacy. Lou
podszedł i usiadł obok mnie obejmując. Nie płakałam. Nie mogłam. Brakowało mi łez.
- Spokojnie. Wszystko już dobrze. – Szeptał pocieszająco Lou. Słyszałam go jakby zza mgłą.
- Kiedy to się wszystko skończy ?
- Niedługo, obiecuję.
- Tak, bo wyjeżdżam. – powiedziałam, do siebie, jednak na tyle głośno, że usłyszał to Louis.
Znieruchomiał.
- Co ?
- Louis, skomplikowane. – Podniosłam się. A obok mnie Lou, w którym zaczynało gotować się ze
złości.
- Co jest skomplikowane ?! – Odwrócił się do chłopaków stojących w drzwiach. – Słyszycie ? Alexis
wyjeżdża.
- Co ?
- Nie możesz.
- Alex, nie ...
- I co ? Nadal tak bardzo chcesz wyjeżdżać ? – spytał Lou.
- Nigdy nie chciałam wyjeżdżać ty idioto ! – krzyknęłam. Teraz już czułam wilgoć na policzkach.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem. – Może najpierw powinieneś się zapytać co ? Nie wpadłeś na to ?
- Alexis ... Ja. Przepraszam. Myślałem.. Myślałem, że .. wiesz.
- Źle myślałeś. To .. Za 4 miesiące wyjeżdżam z ojcem. – powiedziałam na jednym wdechu. Cisza.
Dopiero na odgłos tłuczonego szkła podniosłam głowę. Lou wpatrywał się we mnie rozognionym
wzrokiem.
- Nie wyjedziesz, rozumiesz ? Nie pozwolę ci nigdzie wyjechać! – mówił. Stał przede mną i złapał moją
twarz w dłonie. Zostaliśmy sami. – Nie opuścisz mnie. – wyszeptał, a jego ciepłe usta dotknęły moich.
Przestałam płakać. Czułam jedynie ciepło jego ciała.
- Alex ..
- Tak.
Będąc już w pokoju zrzuciliśmy z siebie ubrania lądując na miękkiej pościeli. Lou delikatnymi pocałunkami obsypywał moją szyję, ciało zostawiając mokre i gorące ślady. Mając już w zasięgu jego, wzajemnie się pieściliśmy i całowaliśmy.
- Tak bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też.
Czas mijał bardzo powoli.

~*~*
PROSZĘ. KOLEJNY ROZDZIAŁ DO WASZEJ DYSPOZYCJI ;3 MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ SPODOBA. NAPISAŁAM GO SZYBCIEJ OD TAMTEGO HEHS.

PAMIĘTAJ !


CZYTASZ ? = KOMENTUJESZ !

poniedziałek, 29 lipca 2013

ROZDZIAŁ. 16

Uśmiechnęłam się patrząc na Lou. On spojrzał na mnie z podejrzliwym wyrazem twarzy.
- Co knujesz ?
- A nic. Tak tylko pomyślałam, że na randkę muszę sobie kupić coś ładnego. A wolałabym iść z tobą.
- O niee ... Tylko nie zakupy. – Jęknął na co roześmiałam się. – Skarbie wiesz, że nie bez powodu faceci nie  lubią chodzi na zakupy.
- Myślałam, że lubisz ...
- Lubię, robić SWOJE zakupy. – podkreślił to słowo. Przewróciłam oczami  wyjmując telefon. Wybrałam numer i przyłożyłam go do ucha.
- Do kogo dzwonisz ? – spytał Louis.
- Do Lizzie. Nie będę cały czas słuchać twojego narzekania. A poza tym ... – nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, ponieważ odezwał się głos mojej przyjaciółki. – Hej !
- Cześć. Co tam ?
- A nic. Wiesz, miałabyś ochotę pójść ze mną na zakupy ?
- Jasne. A w jakimś celu ?
- Tak. Bardzo szczególny cel.
- Mmm .. A jaki ? – Spytała, czułam, ze się uśmiechnęła.
- Louis zaprosił mnie na randkę. – Powiedziałam patrząc się na Lou, który rozpromienił się. Nagle usłyszałam pisk. Gwałtownie odsunęłam telefon.
- To cudownie ! Boże, Alexis ! Tak się cieszę ! A wiesz, że Niall też mnie zaprosił na randkę ?
- Naprawdę ? A może .. – Spojrzałam na Lou, a on podniósł jedną brew. Jego usta ułożyły się w delikatnym uśmiechu. – Pogadamy, jak przyjdziesz okej ? To może za pół godziny ?
- Tak. Jasne, będę. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. – rozłączyłam się. Nie zdążyłam się odwrócić, a już usta Louisa sunęły po mojej szyi, a jego ręce jeździły po talii.
- Louis .. Ja .. Czekaj .. – Wymruczałam, ogarnięta delikatnym pożądaniem. Już miałam się odwrócić do niego, gdy przypomniałam sobie o zakupach.  Odsunęłam się, spoglądając w jego pociemniałe oczy. Już chciałam znów zapomnieć o zakupach, jednak w ostatniej chwili się opamiętałam.
- Idę się przebrać.
- Nie możesz zapomnieć o tych głupich zakupach ? – Jęknął. – Możemy zostać w domu i .. wiesz, małe co nieco. – Zabawnie poruszył brwiami.
- Po pierwsze: idź ty niewyżyta istoto ! Po drugie: Nie. Na taką okazję, chce kupić wyjątkowy strój. W końcu to nasza pierwsza randka. – Uśmiechnęłam się pięknie i skierowałam do „naszego” pokoju. Wyjęłam ciuchy i weszłam do łazienki. Szybki prysznic i już czułam się odświeżona. Ubrałam workowaty sweterek w kolorze mięty i do tego białe spodenki. Strój dopełniłam lekkim makijażem oraz luźnym kokiem. Zeszłam do salonu w którym było .. pusto. Odwróciłam się kierując do kuchni. Tam również nikogo nie zastałam.
- Louis ! Wyłaź. Musisz iść ze mną na zakupy ! Nie ukryjesz się. – wołałam chodząc po całym domu. Niestety, zdawało się, jakby nie było tu ani jednej żywej duszy. Dopiero koło wejścia do schowka usłyszałam cichy śmiech. Uśmiechnęłam się i podsunęłam ucho do drzwi. Przysłuchiwałam się, śmiech nie ustępował. Otworzyłam szeroko drzwi, ale zanim dobrze się przyjrzałam wyleciał zza nich Lou. Zanim mi umknął złapałam go za szelkę.
- Nie uciekniesz mi.
- Co ? – Spytał z niewinnym uśmiechem. – Ja wcale nie uciekałem.
- Wcale a wcale! No dobra, zaraz przyjdą ... -  nie zdążyłam dokończyć, ponieważ rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam. To był Niall z Lizzie. Trzymając się za ręce aż promienieli. Nawet nie zauważyłam Sophie, która przeciskając się wleciała do salonu.
- Harry ! – krzycząc rzuciła się na niego. Zdziwiłam się. Przecież wcześniej, jak byliśmy z Lou jego tam nie było. Teraz śmiejąc się zabawiał siostrę Lizzie. Nie zwróciłam uwagi na spojrzenie jakie posłał mi Harry. Odwróciłam się.
- To co ? Idziemy tak ? – Spytałam. Usłyszałam jeden zgodny jęk rozpaczy, który wydali Lou i Niall.
- Oczywiście ! – zawołała. Ciągnąc za rękę chłopaków weszliśmy do samochodu. Będąc już pod centrum handlowym miałyśmy z Lizzie obmyślony plan, które sklepy mają być pierwsze, a które następne. Strój muszę kupić nie tylko ja, ale również czerwono włosa, ponieważ Nialler też ją zaprosił na randkę.  Ciekawe czy kryje się za tym jakiś podstęp.
- No chodźcie! – Krzyknęła Lizzie na chłopaków, którzy wlekli się za nami. Wyraźne ociągali się z wejściem co do kolejnych sklepów. Już lekko zmęczone i rozczarowane weszłyśmy do ostatniego sklepu. Szukając  natknęłam się na cudowną sukienkę, która idealnie leżałaby na Lizzie. Miałam jej pokazać moje znalezisko, gdy wpadłam na nią. Ona również niosła sukienkę.
- Boże ! – zawołała. Uśmiechnęłyśmy się i jednocześnie zrobiłyśmy wielkie oczy na rzeczy w naszych rękach.
- Właśnie znalazłam sukienkę dla ciebie.
- A ja dla ciebie.- powiedziała. Roześmiałyśmy się. Idąc do przebieralni chowałyśmy się przed Lou i Niallem, ponieważ chciałyśmy im zrobić niespodziankę. Wychodząc ze sklepu zadowolone z udanego zakupy postanowiłyśmy wrócić do domu wyszykować się.
- Co kupiłyście? Na pewno coś ładnego. No pokażcie ! Ale tajemnica. O rety ... – Louis z Niallem zasypywali nas pytaniami oraz niecierpliwili się, żeby nas zobaczyć w naszych kreacjach.
- Zobaczycie wieczorem.

*2 godziny później*

Stałyśmy oniemiałe wpatrując się w swoje odbicia w lustrze. Lizzie ubrana w:
 z mocnym makijażem oraz natapirowanymi włosami wyglądała idealnie. Ja sama prezentowałam się ładnie w sukience znalezionej przez Lizzie:
 do tego kłos oraz lekki makijaż. Schodząc czułyśmy na sobie wzrok naszych chłopaków. Omal się nie roześmiałam na widok ich otwartych ust. Bardzo kuszących ust ... Okręciłyśmy się dookoła.
- Per –
- fect – dokończył Niall. Nadal stali osłupiali. W końcu jednak się otrząsnęli, wzięli nas za ręce i ruszyliśmy do drzwi. Jednak po ich otwarciu wszyscy stanęli zdziwieni. Za nimi stał Nick. Ale nie w aroganckiej i niedbałej pozie, z wrednym uśmiechem na twarzy. Był cały poobijany oraz posiniaczony. W pewnych miejscach można nawet dostrzec krew.
- Nick ? Co .. CO ci się stało ? – Wydusiłam wciąż się w niego wpatrując. Louis objął mnie opiekuńczym, ale i stanowczym gestem.
- Twój ojciec. – wykrztusił Nick.

~*~

A więc 16 xd trochę trwało zanim go napisałam cnie. Ale przyjmijcie moje najszczersze przeprosiny. Po prostu brak weny oraz chęci. ;c Myślę, że nie zawiodłam was w tym rozdziale ;3 Kocham Was.

PAMIĘTAJ !


CZYTASZ ? = KOMENTUJESZ !











piątek, 19 lipca 2013

POST

A WIĘC .. CO DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU, TO JEST ON W TRAKCIE TWORZENIA ;D JAK NARAZIE MI CAŁKIEM NIEŹLE IDZIE CHOC CUDÓW SIĘ NIE SPODZIEWAJCIE XD CHCIAŁAM ZAKOŃCZYC ... A ZRESZTĄ NIEWAŻNE. ALE CHCE WAM POWIEDZIEC, ŻE POJAWI SIĘ ON DZIŚ LUB JUTRO, EWENTUALNIE, EWENTUALNIE W NAJBLIŻSZEJ PRZYSZŁOŚCI XD UZBRÓJCIE SIĘ W CIERPLIWOŚC CO DO MOJEJ TROCHĘ WYMARŁEJ WENY :*
KOCHAM WAS \

PAMIĘTAJ !
CZYTASZ ? = KOMENTUJESZ !

czwartek, 4 lipca 2013

NOWA POD STRONKA :D

POJAWIŁA SIE NOWA POD STRONKA Z IMAGINAMI. JAK NA RAZIE SĄ TAM TYLKO TE Z GŁÓWNEJ xD POSTARAM SIĘ DODAWAC JAKOŚ TAK ... JAK BĘDĄ POMYSŁY. W KOMENTARZACH MOŻECIE PISAC POMYSŁY CO DO BOHATERÓW. (OCZYWIŚCIE TYLKO 1D :D)

NOTKAA ; 3

Siemaneczko ! 

Przychodzę tylko z małą propozycją. Co myślicie o tym, zebym zrobiła pod stronkę "Imaginy" ? Jak już sie pewnie domyślacie będę tam dodawała tylko imaginy. Żeby się nie gubic szukając imaginów po całym blogu w tych wszystkich rozdziałach ... :D Usunę je z głównej i pododaję na pod stronkę ..

OPINIĘ PISZCIE W KOMENTARZACH ; 3

WIEM NIKT NIE NAPISZE xD

wtorek, 2 lipca 2013

ROZDZIAŁ. 15

*Z perspektywy Alexis*

  - Louis ... – Powiedziałam. Nie nadążałam za szybkimi krokami Lou, który ciągle się mną opiekował. Już wróciłam do domu. Dwa dni temu wypisali mnie ze szpitala. Z całą ekipą, nawet Harry, choć nie odzywa się do mnie zbytnio szedł z tyłu. Od dwóch dni jestem w domu u chłopaków. Od dwóch dni jestem „maltretowana” prze Lou. Chce, abym miała wygodne miejsce do odpoczynku. Jestem mu wdzięczna, ale ... Czuję się , jak niedorozwinięta, która potrzebuje ciągłej opieki.
- Tak skarbie ?
- Nie uważasz, że trochę za dużo ... Ym. Że mogę już samodzielnie się sobą zajmować ? – Spytałam. On zatrzymał się w połowie drogi do kuchni. Odwrócił się w moją stronę. Jego niebiesko – szare oczy zaszkliły się.
- To znaczy .. że przeszkadza ci moja pomoc ? – Spytał płaczliwym tonem. Jego dolna warga zaczęła drżeć.
- Nie ! To nie tak. – On schował twarz w dłonie, a jego ramiona zaczęły drżeć. Podeszłam i pogłaskałam go po głowie. – Przepraszam, nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Doceniam to, Louis. Wiesz, że cię kocham. – Mówiłam. Jego plecy wraz z moją ręką na nich spoczywającą zaczęły coraz bardziej dygotać.
- Może ... Może usiądź, a ja ... Zrobię nam herbaty ? – Spytałam. Pokiwał głową. Skierowałam się do kuchni. Wstawiłam wodę i przygotowując kubki poczułam  dotyk na mojej talii. Delikatny oddech owinął moją szyję. Odwróciłam się. Za mną stał Louis i szelmowsko się uśmiechał.
- Już ci lepiej ? – Spytałam unosząc jedną brew do góry.
- Tak. Wystarczyła jedna osoba, żeby podnieść mnie na duchu.
- Naprawdę ? A kto to taki ?
- Nie drocz się ze mną. – Powiedział. Nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Niestety przerwał nam go dźwięk telefonu. Louis spojrzał spod byka na niego.
- Zignorujmy go.
- Nie. To może być coś ważnego. – Powiedziałam. Lou westchnął i puścił mnie. Podeszłam i przyłożyłam  telefon do ucha.
- Tak ?
- Dzień dobry. Czy rozmawiam z panem Tomlinsonem ? – Odezwał się męski głos.
- Nie, ale mogę go poprosić. – Powiedziałam. Zakryłam ręką słuchawkę. – Chodź tu !
- Ja ?
- Nie, Kevin. – Powiedziałam sarkastycznie. 
- To czekaj. Zawołam go. – Już zamierzał iść. Spojrzałam na niego złowrogo machając telefonem. – Dobra. Już idę, idę. – Podszedł śmiejąc się. – Louis Tomlinson. Tak ... Oczywiście. – chwilę rozmawiał. W końcu jego twarz rozjaśnił uśmiech. – Dobrze ! Cieszę się. Już jadę. – Rozłączył się, wziął bluzę i już miał wychodzić. Patrzałam się na niego wielkimi oczami.
- Yy .. Louis ?
- Co ? A ! Tak. Muszę wyjść. Zostaniesz przez chwilę ? Na górze jest Harry. Wątpię, żeby zaszczycił cię swoją osobą. Cały czas śpi. Pa ! – Nie zdążyłam się odezwać, a on już zniknął. Podeszłam do okna i zobaczyłam jego samochód odjeżdżający z podjazdu. Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego drzwiach. Widok jego nagiego torsu sprawił, że lekko się zarumieniłam. Patrzył na mnie zamglonym wzrokiem. Miał rozczochrane włosy. Na sobie miał tylko spodnie od piżamy.
- Cześć. – Jego głos rano był jeszcze bardziej ochrypły niż zwykle.
- Cześć. Hmm .. Masz ochotę na herbatę, czy ... Coś ?
- Nie, dzięki. Chociaż ... Mogłabyś mi zrobić kawę ?
- Jasne. – Odwróciłam się. Zalałam wrzątkiem kawę. Odwróciłam się, żeby zawołać Harrego. Myślałam, że poszedł do salonu. Jednak on stał parę centymetrów za mną. Czemu wcześniej nie poczułam jego obecności ..? Mój wzrok utkwił w jego klatce piersiowej. Nadal nagiej. Moje policzki przybrały odcień głębokiej czerwieni.
- Przepraszam. Kawa już jest ?
- T ... Ta ... Tak. – wyjąkałam. Pochylił się, a jego usta znajdowały się parę milimetrów od moich. Mimowolnie spuściłam na nie wzrok. Podniosłam oczy i napotkałam jego zielone tęczówki wpatrzone w moje. Pochylił się jeszcze bardziej tak, że jego usta praktycznie dotykały moich. Instynktownie rozchyliłam wargi. Uśmiechnął się.
- Dziękuję za kawę. – Wymruczał mi do ucha. Cofnął się, a w jego ręce zobaczyłam kubek z parującym napojem. Odwrócił się i wyszedł do salonu. Jeszcze przez chwilę stałam zmieszana scenką, jaka przed chwilą się tu rozegrała. Zmarszczyłam brwi patrząc za Harrym. Może jednak sobie odpuszczę tę rozmowę na temat jego monologu  w szpitalu. Wyszłam z kuchni. Unikając wzroku Harrego, który czułam na sobie przechodząc prze salon wbiegłam na schody i weszłam do „mojego” pokoju. Dzieliłam go z Louisem. Podeszłam do szafy. Wyjęłam z niego ubrania. W łazience zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam przygotowane ciuchy. 

   Zeszłam na dół. Zauważyłam Louisa siedzącego na kanapie.
- O ! Jesteś. – Wstał i podszedł łapiąc mnie za rękę.
- Coś się stało ?
- Nie, tak. Tzn ... – Uśmiechnął się. Wyjął za pleców czerwoną różę. – Chciałabyś pójść ze mną na naszą pierwszą randkę ? – Spytał się. Za nami Harry zaczął kaszleć. Odwróciliśmy się w jego stronę.
- Wszystko w porządku ?
- Tak. Ja tylko ... Zakrztusiłem się. – Wstał i wyszedł do kuchni zostawiając nas samych. Posłał mi jeszcze tylko spojrzenie, którego nie zrozumiałam.
- A więc ? Zgadzasz się ?
- Głupie pytanie. – Pocałowałam go.
- Czyli się zgadzasz ? – Kolejny pocałunek.
- To tak, czy nie ?
- Jakiś ty głupi ! – Tym razem pocałunek był bardziej namiętny i gwałtowny.

- Zrozumiałem aluzję.   

~*~*~
TAK WIEM .. KRÓTKI, ALE NIE MAM JUŻ OCHOTY PISAĆ DALEJ. I MÓJ POMYSŁ TROCHĘ WYGASŁ. POSTARAM SIĘ NAPISAĆ JESZCZE W TYM TYGODNIU NASTĘPNY. ALE W CZWARTEK DO NIEDZIELI MNIE NIE MA. :D MYŚLĘ, ŻE WAM SIĘ SPODOBAŁ ROZDZIAŁ ... A PRZYNAJMNIEJ MAM TAKĄ NADZIEJĘ xD A ZWŁASZCZA SCENKA Z HARRYM ;) LICZĘ NA SZCZERE OPINIE W KOMENTARZACH. KOCHAM WAS.

PAMIĘTAJ !

CZYTASZ ? = KOMENTUJESZ ! 

wtorek, 25 czerwca 2013

NEW BOHATER ...

Mamy nowego bohatera. A raczej bohaterkę. Pojawiła się w 14 rozdziale. I mam ją w planach co do dalszej akcji opowiadania. Więc postanowiłam napisac do niej opis. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu, CLAUDIA. Ładne imię. A może macie, jakieś inne propozycje ? Jakby co to piszcie.

NOWĄ BOHATERKĘ ZNAJDZIECIE W PODSTRONIE " BOHATEROWIE"

ROZDZIAŁ. 14

  *Z perspektywy Alexis*
   
    Następnego ranka obudził mnie dzwonek, jaki wydobywał się z mojego telefonu. Leniwie przyłożyłam telefon do ucha. Ból w klatce piersiowej już mi tak nie doskwierał. Wczoraj całe popołudnie rozmawiałam z Louisem. Mówił, że lekarz powiedział mu, abym szykowała się. Pojutrze wychodzę ze szpitala. Wszystko się goi.
- Halo ?
- Alexis ? Cześć, to ja. Lizzie. – Usłyszałam głos przyjaciółki. Zwykle energiczny teraz zdawał się być przygaszony. Brzmiał ... Smutno. Zaniepokoiło mnie to.
- Co się stało ?
- Aż tak słychać, że coś się stało ? – Zaśmiała się sztucznie.
- Nie da się tego ukryć.
- Mogę do ciebie wpaść ? Chciałam ... O czymś z tobą porozmawiać.
- Jasne. Jeszcze się pytasz.
- Okej. Będę za chwilę.
- Czekam. – powiedziałam i się rozłączyłam. Jeszcze chwilę patrzałam w ekran telefonu. Co sprawiło, że Lizzie wpadła w taki stan ? Lub kto ? Po pół godzinie przez drzwi weszła czerwonowłosa. Ubrana w to

 Tym razem zrobiła delikatny makijaż. Nie udało jej się ukryć głębokich cieni pod oczami oraz zaczerwienionego nosa.
- Chodź. Usiądź. – Powiedziałam. Poczekałam, aż usiądzie obok. Gdy zajęła miejsce wbiła wzrok w swoje splecione ręce. Nie naciskałam. Wiedziałam, że powie mi, jak uzna, że chce. Doczekałam się.
- Wczoraj był u mnie Niall. – Powiedziała. Uśmiechnęłam się pod nosem. A więc o to chodzi ... Tylko czemu wygląda, jakby nie przespała nocy i płakała ? – I on powiedział mi, że mnie kocha.
- To cudownie. – Szczerze się ucieszyłam. Ona jednak pokręciła głową ostudzając moją radość.
- Wcale nie.
- Czemu ? Przecież też go kochasz.
- Tak. Ale ... Nie rozumiesz, że to może się szybko skończyć ? Ta „wielka” miłość może minąć, jak spotka jakąś ładniejszą dziewczynę. A ja nie chcę zostać usunięta w kąt.
- Co ty wygadujesz ? Niall taki nie jest. To najbardziej słodki i kochany chłopak jakiego spotkałam w życiu.
- Tak. Ja też. – Zaśmiała się. Zaraz jednak spochmurniała. – Powiedziałam mu, że to nie wyjdzie. Już wtedy wiedziałam, ze to najgorszy błąd, jaki w życiu popełniłam. – łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Gniewnie je otarła.
- To czemu tak powiedziałaś ?
- Bo kiedyś przeżyłam taki błąd ! To kłamstwo, że jestem jedyną. Nauczyłam się czegoś od tamtego razu.
- Nie wiem, co się wtedy stało, ale Niall jest inny. Uwierz mi.
- Wierzę ci. Nie ufam tylko swojemu sercu. Ja chcę pokochać Nialla, ale moje doświadczenia mi nie pozwala.
- Może jednak warto spróbować ...?
- Myślisz ? – Spojrzała na mnie ze zwątpieniem.
- Oczywiście ! Musisz zaufać swojemu sercu, Lizzie.
-Tak. – Powiedziała uśmiechając się. Zaraz jednak jej wzrok przygasł. – A co jeśli Niall nie chce już mnie widzieć. Po tym, jak go wczoraj spławiłam ?
- Nie żartuj ! Bo wstanę i ci przywalę ! – Krzyknęłam. Zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam. Po chwili ucichłyśmy.
- Dziękuję, Alexis.
- Nie ma za co. Chociaż tyle mogę zrobić siedząc przykuta do łóżka. – Powiedziałam z irytacją. Przygnębiała mnie ta informacja.
- A właśnie .. Kiedy cię wypuszczają ?
- Pojutrze. Jeszcze tylko jutro. Chyba nie wytrzymam. – Opadłam na poduszki. Zaraz jednak zwróciłam się do Lizzie.
- A gdzie jest Sophie ?
- W przedszkolu. A potem Harry miał ją odebrać. Powiedział, że spędzi trochę czasu z e swoją nową przyjaciółką.
- Naprawdę ją pokochał. – powiedziałam. Wzmianka o loczku przypomniała mi, że muszę wyjaśnić parę spraw z Harrym.
- Tak. Ja przynajmniej mam trochę czasu na przemyślenia. – Wstała. – Będę się zbierać.
- Wiesz co masz zrobić, prawda ?
- Tak. Teraz już wiem. – Uśmiechnęła się do mnie. Złapała swoją torbę z ćwiekami i wyszła z sali.

*Z perspektywy Lizzie*

     Od razu postanowiłam pojechać do Nialla. Nie chcę zwlekac z tymi uczuciami. Nie dane mi było, jednak szybko wsiąść do taksówki, ponieważ na korytarzu w szpitalu natknęłam się na Louisa i Zayna.
- Cześć. – Przywitałam się. Spojrzenie wbiłam w Zayna. Jeszcze jedna sprawa mnie czeka. Tę jednak chcę załatwić już teraz.
- Cześć, Lizzie. –Przywitał mnie Louis. Zayn wbijał we mnie wzrok. Miałam ochotę odwrócić spojrzenie, ale nie potrafiłam. – Lexi śpi ?
- Co ? Ymm. Nie. Jest sama. – Powiedziałam. Lou minął mnie i wszedł do Sali, gdzie znajdowała się Alex. Na korytarzu zostałam tylko ja i Zayn. Mulat podszedł  do mnie i zamierzał pocałować. Odsunęłam go, jednak i  odwróciłam głowę.
- Hej ... Co się stało ? – Spytał Zayn. Złapał mnie za ramiona i spojrzał w oczy.
- Ja ... Chciałam ci coś powiedzieć.
- Dobrze. Może usiądziemy ? – Spytał. Pokiwałam głową. Usiedliśmy na plastikowych krzesłach stojących pod ścianą.
- No ... To co mi chciałaś powiedzieć ?
- To ... Nie wiem, jak zareagujesz. – Nerwowo wyginałam palce. Bałam się spojrzeć mu w oczy. Niby nic do siebie nie czuliśmy, jednak ... Po prostu stresuję się przy zerwaniach. Nigdy nie jestem pewna reakcji drugiej osoby. Przecież ona nie wie, że za chwile powiem coś, co skończy nas związek.
- Spokojnie. Świat się nie rozleci.
- No dobrze ... Wiem, że to co jest między nami to tylko sprawy intymne. Nie było w naszym związku ... Tego czegoś. Ja naprawdę dobrze się czułam z tobą. Było miło ...
- Czekaj, czekaj ... Nie rozumiem. Czy ty ...? Chcesz powiedzieć, że zrywasz ze mną ?
- Tak. Przepraszam, Zayn. To tak wyszło. Po prostu ... Przepraszam. – Spuściłam wzrok. Zauważyłam zgrabne palce mulata oplatające moją dłoń.
- Nie przepraszaj. To przecież nie jest twoja wina. No dobra. To ty ze mną zerwałaś. Ale widać miałaś powody. Ja ... Rozumiem. Szczerze ? Sam się nad tym zastanawiałem.
- Naprawdę ? – Spytałam. Ulżyło mi. Nie chciałam się kłócić. To by zepsuło nie tylko nasze relacje, ale i zespół. Gdyby Zayn się dowiedział o uczuciach moich do Nialla ...
- Tak. Sama przyznaj, że niczego do mnie nie czułaś.
- To prawda. Cieszę się, że tak to przyjąłeś. – Powiedziałam.  Razem z Zaynem uśmiechnęłam się.
- Przyjaciele, prawda ? – Spytał z zabawnym uśmiechem.
- Zdecydowanie. – Zaśmiałam się. Po paru minutach wstałam.
- Będę już szła. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. – Uścisnęliśmy się.
Już po chwili stałam przed drzwiami Nialla. Słyszałam kroki blondyna. Otworzył mi przecierając ręką twarz. Zmarszczył brwi na mój widok.
- Lizzie.
- Cześć.
- Co cię tu sprowadza ?
- Wiesz, po co tu przyszłam. – Uśmiechnęłam się delikatnie. Horan odwzajemnił go.
- Zmieniłaś zdanie. Uświadomiłaś sobie, że jednak mnie kochasz. – Mówił. Przewróciłam oczami wznosząc je do nieba. Pokręciłam głową kończąc wypowiedź Nialla czułym pocałunkiem.
- Przestań tyle gadac. Kocham cię. Ale teraz mnie pocałuj. – Wyszeptałam przy jego ustach.

* Z perspektywy Zayna*

     Szedłem chodnikiem. Kopiąc kamień myślałem o Lizzie. Może dziwnie to zabrzmi, ale cieszę się, że zakończyliśmy ten związek. O początku wiedziałem, że nie będzie on stały. Nie czułem specjalnej więzi z czerwonowłosą. Moją uwagę przykuł cichy płacz. Podszedłem bliżej. Zauważyłem drobną brunetkę siedzącą na schodkach przed domem. Twarz ukryła w dłoniach, a jej ramiona drżały od szlochu. Podszedłem bliżej i dotknąłem ją. Drgnęła podnosząc głowę. Pod jej rozmazanym makijażem zobaczyłem znajomą mi twarz.
- Claudia ?
- Zayn. – Szybko otarła policzki. Zamierzała wstać, jednak przytrzymałem ją siadając obok.
- Co się stało ? – Spytałem. Speszyła się odwracając wzrok. Nadal jest śliczna. Moja dawna przyjaciółka ze szkoły. Niestety kontakt nam się urwał po tym, jak wziąłem udział w castingach do XFactora. Może nawet kiedyś się w niej podkochiwałem. Ale nic z tego nie wyszło. Patrząc teraz, jak z ufnością na mnie spojrzała, pomyślałem, że może to spotkanie jest drugą szansę. Tym razem jej jednak nie zmarnuję.
- To nic takiego. Znów rodzice się kłócą. – Powiedziała. Pamiętałem, jak rodzice Claudii codziennie wdawali się w sprzeczki. Jednak nigdy się nie godzili. Tata dziewczyny podejrzewała jej matkę o romans z asystentem. Zawsze Claudia mogła znaleźć wsparcie we mnie. Tym razem została z tym sama. Przestała sobie z tym radzić. Bez zbędnych słów objąłem ją i przytuliłem. Brunetka mocno się do mnie przytuliła.
- Dziękuję, Zayn.
- Wiesz, że zawsze będę przy tobie.
- Kiedyś też tak mówiłeś. I wtedy poszedłeś do XFactora.
- Wiem. Przepraszam cię. Teraz tak nie będzie. Obiecuję ci.
- Wierzę ci. Tobie mogę zaufać.

  Trwaliśmy spleceni w uścisku. W tamtej chwili chciałem podziękować Lizzie. 

                                          ~*~*~ 
I MAMY 14 .. xD MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIE SPODOBA. MI JAKOŚ NIESPECJALNIE. NO, ALE CO JA TU MAM DO POWIEDZENIA ...? xD LICZĘ NA SZCZERE OPINIE ; 3

PAMIETAJ !
CZYTASZ ? = KOMENTUJESZ !







poniedziałek, 24 czerwca 2013

ROZDZIAŁ. 13

*Z perspektywy Nialla*

   „Powiem jej”. Od czasu, gdy podjąłem tę decyzję z mojej twarzy nie schodzi uśmiech. Teraz stoję przed domem Lizzie. Od razu, gdy przyleciałem z Mullingar wybrałem się przed dom czerwonowłosej. Postanowiłem, że nie mogę zwlekać z tą sprawą. Nawet, jeśli nie wiedziałbym o jej uczuciach przyjechałbym, żeby po prostu ją zobaczyć. Jej twarz, oczy w kolorze brązu. I te płomienne włosy, które sprawiały wrażenie płonących żywym ogniem. Cała jej postać sprawiała dziwne zamieszanie w moim ciele i umyśle. Rozmyślania przerwała mi osoba, która zajmowała pierwsze miejsce w moich myślach.
- Niall ? – Spytała zaspana. Miała lekko rozczochrane włosy. Za piżamę służyła jej trochę za duża koszulka. Rozkojarzonym wzrokiem spojrzała na mnie, a ja poczułem, że nawet w najgorszych ciuchach wyglądałaby cudownie.
- Tak, to ja.
- Co ty tu robisz ? Nie powinieneś być w Mullingar ? Jest środek nocy. – Powiedziała. Spojrzałem na zegarek. Rzeczywiście. Wskazówki wskazywały 02:57.
- Przepraszam. Nie chciałem cię budzić. Tak po prostu, jakoś ...
- Może lepiej mi powiedz co tu robisz.
- Tak. Ja ... Musimy porozmawiać o ... O nas.
- O nas ? - Spytała zdziwiona.
- Tak. Może to trochę nieodpowiednia pora. Jednak, na te słowa nie jest za późno. Może to wyjaśni parę spraw. Muszę to powiedzieć.
- Nie wiem do czego zmierzasz ... – Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem jej w oczy.
- Kocham cię.

*Z perspektywy Lizzie*

   Wpatrywałam się w niego zdumiona. W jego niebieskie tęczówki w których widziałam uczucia. Uczucia, które mnie ogarniały, gdy w moim otoczeniu znajdował się blondyn. Czekaj, czekaj ... Czy on właśnie powiedział TE słowa ?
- Nie rozumiem.
- Nie musisz rozumieć. Nie wymagam tego od ciebie. Po prostu odwzajemnij moje uczucie.
- Ale, Niall ...
- Wiem, że to było spontaniczne i niespodziewane. Jednak chciałem to powiedzieć, żeby nie ukrywać tego więcej. Wiem, że nie jestem ci obojętny. I właśnie dlatego postanowiłem ...
- Nie. – powiedziałam przerywając jego wypowiedź. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Co nie ?
- Nie powiem ci tego. Wiem, ze to cię zrani, ale nie mogę tego zrobić. Nie możemy być razem.
- Dlaczego ? Czy ... Czy zrobiłem coś źle ?
- Nie, Niall. Wręcz przeciwnie.  Jesteś uroczy i na pewno wiele dziewczyn byłoby szczęśliwe, żeby usłyszeć te słowa. Żeby odwzajemnić twoje uczucia.
- Ale nie ty.
- To nie tak, Niall. Jestem szczęśliwa. Jednak wiem, że to by nie wyszło. Nasz związek. Przecież jesteś Niall Horan. Chłopak, który podbija serca. Ma miliony fanek. Spotyka wiele dziewczyn.
- Nie rozumiem, co moja kariera ma do naszego związku.
- Boję się.
- Czego ? – Spytał. Wiedziałam, że powoli opuszczają go siły. Na twarzy razem z miłością miesza się zirytowanie.
- Ze w tym tłumie wszystkich dziewczyn zgubisz mnie. Przestaniesz mnie zauważać. Przecież spotkasz tyle pięknych kobiet. A ja nie jestem kimś kto wyróżnia się z tłumu.
- Dla mnie świecisz, jak gwiazdka na niebie.
- Nie rozumiesz. Mówisz tak teraz. Ale co będzie za rok ? Za dwa ? Wasza kariera się rozwija. Macie coraz więcej fanek. Możesz spotkać wiele innych dziewczyn. Lepszych niż ja. Taka miłość nie może przetrwać wiecznie.
- Nasza przetrwa. Lizzie, proszę. Daj mi szansę. Ja ... Widzę tylko ciebie.
- Już kiedyś nabrałam się na podobne słowa. „Jesteś jedyna.” „Kocham tylko ciebie.” Znam te słowa.
- Nie wiem co to był za idiota, ale wiesz, że ja jestem inny.
- Wiem. Jednak, czasami się mylę. Przykro mi, Niall. Muszę już iść. - Już zaczynałam zamykać drzwi, gdy przetrzymała je ręka blondyna.
- Dobrze. Ale przemyśl to jeszcze. Ja będę czekał.
- Przemyślę to, ale teraz już idź. Dobranoc.

- Dobranoc. – Odwrócił się i odszedł oglądając się jeszcze przez ramie. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Pierwsze łzy poleciały mi po policzkach. Osunęłam się na podłogę chowając twarz w dłoniach. „To pierwszy błąd, jaki popełniłam.” W tle słyszałam odjeżdżający samochód Nialla. Chciałam mu powiedzieć, że go kocham
                                 ~ * ~ * ~
Ta daaaa !! I mamy tę pechową 13-tkę. Chyba nawet charakter tego rozdziału jest taki nieszczęśliwy, ponieważ niektóre osoby spodziewały się zupełnie innego obrotu spraw. Ale tak wyszło. Miałam to wszystko zaplanowane.
PRZEPRASZAM !!!

Swoje zdanie możecie wyrazić w komentarzach.

Znajdziecie mnie na Twitterze.

czwartek, 20 czerwca 2013

NOTKA ..

Siemaneczko ! ^.^ Mam do Was takie małe pytanko .. Chcecie, żebym dodawała zdjęcia do rozdziałów ? Takie może trochę związanie z nimi, jeśli uda mi się takie znaleźć xD Ale postaram się dodawać tematyczne ; 3 A co do następnego rozdziału to naprawdę nie wiem, kiedy się pojawi. Mam pomysł, ale niestety zacząć nie umiem. No, ale nikt tego za mnie nie napisze. Postaram się coś wykombinować w weekendzik ^.^ A co do tych zdjęć .. Podoba Wam się ten pomysł ? xx

Odpowiedzi piszcie w komentarzach

I tak nikt nic nie odpisze .. Heheszky xD

Znajdziecie mnie na :
1. https://twitter.com/LouehParadise
2. http://ask.fm/JuliaMarcer

poniedziałek, 17 czerwca 2013

ROZDZIAŁ. 12

  Obudziłam się cała zalana potem. Moje serce kołatało mi w piersi. Drżącą ręką przejechałam po twarzy odgarniając zlepione kosmyki włosów.
- Sen. To tylko sen. – Wyszeptałam. Zamknęłam oczy uspokajając oddech. Głucho krzyknęłam, gdy poczułam delikatny dotyk na moim ramieniu. Spojrzałam w bok i zobaczyłam zaniepokojony wzrok Louisa.
- Alexis ? Co się stało ?
- Ja .. Miałam koszmar. – Odpowiedziałam sztucznie się uśmiechając.
- Opowiedz mi.
- Nie .. Nie chcesz tego słuchać.
- Proszę.
- No dobrze. – Powiedziałam. – A więc leżałam nadal w szpitalu. I ty .. Krzyczałeś na mnie. Mówiłeś, że nic nie znaczę. Że to było kłamstwo. Cała nasza miłość. Że .. Ja. Jestem nikim.
- Ale ze mnie był idiota.  – Przerwał mi. Wywołując lekki uśmiech na mojej twarzy.
- Wyszedłeś. A ja płakałam. I wtedy przeszedł Nick. – Zmarszczyłam brwi. Czy powiedzieć o naszej rozmowie ? Dość nietypowej patrząc na moje przejścia związane z Nickiem. – My ... Rozmawialiśmy. I on mnie przepraszał. To było ... Bardzo wyraźne. Chciał, żebym z nim wyjechała. – Rzuciłam spojrzenie na Lou. Całą uwagą słuchał mojego monologu. – Przekonywał mnie. Obiecywał, że się zmieni. A na końcu ... Zgodziłam się.
- Zgodziłaś się ? Miałaś zamiar z nim wyjechać ?
- Tak. Przecież i tak nie miałam nikogo. Nie po tym, jak wyszedłeś.
- No tak. Boże .. Nie mogę uwierzyć, że nagadałem ci tyle rzeczy.
- To był tylko sen, Louis.
- Tak wiem. Ale i tak czuję się okropnie. Mam ochotę sobie przywalić. Ale .. czemu na ciebie krzyczałem ? – Spytał. Zawahałam się. Co mam odpowiedzieć ? Mam mu powiedzieć  o wczorajszej wizycie ojca ? Nie jestem pewna, jak by zareagował. Kocham go, ale ... Chciałam  o tym powiedzieć w odpowiednim czasie.
- Nie .. Nie pamiętam. To chyba nic ważnego.
- Jesteś pewna ? – Spojrzał na mnie podejrzliwie. Przypomniałam sobie przemyślenie, że nie potrafię kłamać. Musze, jednak spróbować.
- Tak. Chodziło głównie o tę kłótnie. A .. Louis ?
- Tak, skarbie ?
- Czemu tu jesteś ? To znaczy .. Nie powinieneś być na próbie ? – Na zegarku była godzina 8:15.
- Jeszcze nie. Próba zaczyna się o 8:30. Chciałem cię jeszcze zobaczyć. – Powiedział. Uśmiechnęłam się. Gdyby nie sen, ojciec, Nick mogłabym powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Choć w tej chwili poczułam pełnię szczęścia. Jednak kiedyś ono minie. Zniszczę ją. Sprawię, że będziemy cierpieć. Nie mogę tego uniknąć. To tak, jakbym miała nagle przestać kochać Louisa. Przestać oddychać. Wiem, że to by nie wypaliło. Że straciłabym więcej. Muszę doprowadzić to do końca. Stracić wszystko, abym nie miała do czego wracać. Żebym nie cierpiała tak bardzo. Ale teraz muszę cieszyc się tymi paroma promykami szczęścia.
- Dobrze, że przyszedłeś.
- Czyli tęskniłaś ? – Spytał z cwaniackim uśmiechem.
- Oczywiście, że tak. – Odpowiedziałam. Znów spojrzałam na zegarek. 8:20. Moja mina od razu przybrała smutny wyraz.
- Co się stało ?
- Nic. Chyba musisz już iść, jeśli chcesz zdarzyć. – Powiedziałam. Louis również zerknął na zegarek.
- Taak. Ale przyjdę później. Myślisz, że wytrzymasz ?
- Postaram się. Ale to będzie trudne. – Zaśmialiśmy się. Jednak wciąż nękały mnie wyrzuty sumienia. Może powinnam powiedzieć mu teraz ?
- Wierzę, że dasz sobie radę. Do zobaczenia. – Pocałował mnie delikatnie i wyszedł. Pomachał jeszcze w drzwiach.

- Do zobaczenia. – Odmachałam mu. Rozejrzałam się po białym pomieszczeniu. Muszę jakoś zagospodarować ten czas. Złapałam za książkę, która leżała na stoliczku. Wyłączając myślenie pogrążyłam się w lekturze.

~ _ ~

i znowu krótki .. Eh. Ale pomyślałam, że muszę go napisałac, bo wiele osób się na mnie obraziło za poprzedni xD Przepraszam za te emocje ! xx Myślę, że mnie nie zabijecie .. ; 3






sobota, 15 czerwca 2013

ROZDZIAŁ. 11


                                                                   Music
                                                  Posłuchaj (jest z tłumaczeniem) 

- Czego nie rozumiesz ?! – Krzyknął Louis. Nadal byłam w szpitalu. Lou przyszedł mnie odwiedzić. Nawet nie wiem, co wywołało tę kłótnię. Tak nagle .. Gdy powiedziałam mu o wyjeździe. Nie spodziewałam się takiej reakcji. Ale ktoś powiedział, że życie to pasmo niespodzianek. – Nic dla mnie nie znaczysz !
- Ale .. My ...
- Nie ma nas ! Zresztą  ... Nigdy nie było.
- Nie mów tak. Przecież mówiłeś, że mnie kochasz.
- Bzdura. To było małe oderwanie od tego wszystkiego. Nie mógłbym spotykać się z kimś z takimi problemami. To by mi zrujnowało karierę.
- Nie rozumiem, Louis. Czemu nagle zmieniłeś się ? Zależało ci na mnie. – Prawie nic nie widziałam przez łzy napływające mi do oczu. Skupiłam rozmazany obraz na Louisie. Widziałam, jak spojrzał na mnie z pogardą.
- Jesteś taka naiwna. Zrozum to wreszcie. Jesteś nikim. – Wraz z ostatnimi słowami wybuchłam głośnym płaczem.
- Louis, proszę. – Powiedziałam. On wstał i wyszedł bez słowa. Nadal próbując powstrzymać łzy spływające mi po policzkach zobaczyłam w drzwiach Nicka.
- Co ty tu robisz ? – Spytałam. Już straciłam wystarczająco dużo. Nie pozwolę, by zabrał to co mi pozostało.
- Słyszałem twoją kłótnię. – Podszedł do mojego łóżka. – Wiesz, że to się musiało stać. – Powiedział.
- Z pewnością się cieszysz. Ale ja i tak nie wrócę z tobą.
- Wrócisz. Nie rozumiesz, prawda ? To koniec, Alexis. Nie masz tu już czego szukać. Nie masz nikogo.
- Nieprawda. Przecież ... Mam Lizzie i ... I Harrego, chłopaków.
- Śmieszna jesteś. Teraz, gdy już ten chłoptaś cię zostawił oni też się odsuną. To było z litości ... Nie pamiętasz czego chciałaś uniknąć ? Tego współczucia ...
- Wyjdź stąd. – Przerwałam mu. Nie chciałam słuchać więcej tych słów.
- Dobrze, ale wiedz, że wrócisz ze mną. Prędzej czy później zdasz sobie sprawę, że zostałaś sama.
- Nie zostałam. A poza tym ... Za 4 miesiące wyjeżdżam z ojcem.
- Nie musisz. Mogę to załatwić. Nie martw się.
- Co masz na myśli mówiąc, że to załatwisz ?
- Nic, skarbie. – Uśmiechnął się. Jak zawsze zaniepokoił mnie on. Cała postać Nicka wydawała mi się podejrzana, pełna niepokoju. – Po prostu mi zaufaj.
- Nie wie, czy potrafię.
- Spróbuj. Jeszcze jeden raz daj mi szanse. Na odbudowę tego wszystkiego.
- Znów mnie oszukasz. Nie potrafisz być szczery.
- Przy tobie się zmienię. Obiecuję.
- Skąd mam wiedzieć, czy to nie kolejne kłamstwa ? Czy nie wykorzystasz mnie, jak to robiłeś przedtem ? – Pytałam. Nie chciałam mu znów zaufać. A może chciałam ? Skąd mam wiedzieć, co czuję, co jest dla mnie najlepsze skoro wszystko się posypało, niczym domek z kart. Przecież to już nic nie zmieni. Już straciłam to co ważne dla mnie.
- Nie możesz tego wiedzieć. Ale chociaż spróbujmy. Tym razem postaram się być lepszy.
- Potrafisz ?
- Dla ciebie, kochanie. Proszę, daj mi szansę. Nie zawiodę cię.- Mówił. Czułam, jak cały mój mur, który opierał mu się mięknie. Zawala się pod tym spojrzeniem, który wbijał we mnie. Tyle szczerości i uczucia było zawarte w tych oczach koloru zielonego. A może tak miało być ? Miał stracić moje zaufanie, aby później je odzyskać ? Może takie było nasze przeznaczenie ? Ale skąd mogę wiedzieć ile jeszcze szans mam mu podarować ... Co się stanie, jeśli straci tę szansę, a ja mu dam kolejną i kolejną ..? Może warto spróbować ... Została mi już tylko nadzieja. Nadzieja na co ? Sama już nie wiem. Ale, czy Nick pomoże mi znaleźć to uczucie, którego tak potrzebowałam ? Czy to on przyczyni się do mojej odbudowy w środku ? Muszę spróbować ... Niby co innego mi pozostało ...?

- Dobrze, wyjadę z tobą.

                                                             _____________

Rozdział trochę przymulony, ale tak się dzisiaj czułam, że tak wyszło. Mam nadzieje, że nie zawiodłam nikogo takim badziewiem i krótkim. Pod spodem są zdjęcia odnośnie rozdziału i mojego nastroju .. Piosenkę też chyba dopasowała. Pisałam ten rozdział z tą piosenką w tle. Pozdrawiam .. xx







I znowu postąpiłam niesłusznie. 
Znowu chwyciłam po swojego najgorszego wroga.
Tak pozwala mi zapomnieć na chwile o wszystkim,ale później rujnuje mi świat.
Tak,żyletka nie jest dobrym rozwiązaniem.
Czuję,że wysiadam emocjonalnie.
Egzystuję,aby nikt nie widział,że jestem psychicznym wrakiem.
Nie wiem ile jeszcze będę mogła udawać,że jest dobrze.
W końcu odłożę tę maskę,którą zakładam na co dzień i wybuchnę.
Nie obiecuję,że nie zrobię czegoś czego nie powinnam,nie jestem psychicznie stabilna.

piątek, 14 czerwca 2013

ROZDZIAŁ. 10

 - Nic nie powiesz ? – Spytał podchodząc do łóżka.
- Nie mam ci nic do powiedzenia. – Warknęłam. Podejrzliwie obserwowałam go, jak oglądał różne przyrządy do których jestem podłączona. – Nie powinieneś siedzieć w więzieniu ..? Za zabójstwo trzeba odsiedzieć swoje. Nie mówili ci ..?
- Taak. Według sądu muszę odsiedzieć jeszcze 20 lat. Ale znudziło mi się siedzenie tam. – Ta odpowiedź była jednoznaczna.
- Nawiałeś ? – Spytałam. Wielkimi oczami patrzyłam na człowieka, którego uważałam za ojca.
- Skarbie ... Źle to ujęłaś . Po prostu nie widziałem już sensu, żeby tam przebywać. – Powiedział. Usiadł na miejscu, gdzie 2 godziny temu był Louis. Tak bardzo chciałam, żeby tu był. Ze mną ..
- I chciałeś przyjść zobaczyć mnie ?
- Nie cieszysz się ?
- Według ciebie powinnam ? – Syknęłam. – Znów niszczysz mi życie .. Nawet nie wiem, czy mogę nazywać cię ojcem.
- Proszę, nie mów tak. – Poprosił cicho.
- Mam prawo tak mówić. Wyjdź stąd.
- Nie wyjdę. – Powiedział. – Chciałem ci tylko powiedzieć, że jestem twoim tatą ..
- Szybko sobie przypomniałeś.- Burknęłam.
- I jako twój ojciec mam pewne prawa, które chcę wykorzystać.
- Nie masz żadnych praw ! Nie masz odkąd mnie zostawiłeś. – Powiedziałam. W oczach zebrały mi się łzy.
- Przepraszam.
- To nic nie zmieni. Nie obchodzą mnie twoje przeprosiny. A jeśli powiedziałeś wszystko to wyjdź.
- Nie skończyłem. Jutro wyjeżdżam. Muszę pozałatwiać różne sprawy. – Oznajmił. Wstał. W drzwiach odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Daje ci 4 miesiące. – Powiedział.
- Na co ? – Spytałam nie rozumiejąc. Widziałam jednak, że odpowiedź nie będzie miła. A zwłaszcza dla mnie.
- Gdy wrócę wyjedziemy razem. Chcę zacząć wszystko od nowa. Przeprosić cię. – Wyszedł nie czekając na moją reakcję, na odpowiedź .. Chwilę patrzyłam na drzwi, aż wszystko się rozmazało. Do moich oczu napłynęły łzy, które zaczęły wylewać się lecąc po policzkach i skapywać na pościel. Czemu wrócił ? Czemu znów miesza w moim życiu ? Nie mogę przecież wyjechać. Nie teraz. Poznałam chłopaków. Oraz Louisa. Ocierając wilgotne policzki nerwowym ruchem wybrałam numer. Przyłożyłam telefon do ucha. Słuchałam dźwięku łączenia.
 - Alex ..? – Usłyszałam męski głos. Uśmiechnęłam się. Uspokoiłam się, dzięki niemu.
- Hej, Niall. – Odpowiedziałam.
- Czemu dzwonisz ? Stało się coś ? – Spytał. Nie wiedziałam co powiedzieć. Jak go nie zmartwić ..?
„Nie nic, Niall. Tylko ktoś mnie zepchnął ze schodów i teraz leżę w szpitalu ze złamanymi żebrami. Przyszedł też mój ojciec. Chce, żebym z nim wyjechała. Nie mam wyboru. A tak poza tym to pada na dworze. A co tam u ciebie ?” Oczywiście, po tym będzie zupełnie spokojny.
- Jest w porządku. – Zdecydowałam się. Gorączkowo próbowałam znaleźć temat, czemu do niego dzwonię. – Jak się czuje twoja mama ? – Niemal odetchnęłam z ulgą.
- Dobrze. Wraca do zdrowia. Jutro przyjeżdżam do Londynu. – Oznajmił. Jutro ?! Ze szpitala wypiszą mnie dopiero za tydzień. Muszę mu powiedzieć. Przecież i tak nie zdołam tego ukryć.
- Niall ? – Nadal nie byłam pewna. Jednak upewniłam się, gdy usłyszałam jego głos.
- Tak ? Powiesz mi o co chodzi ? Tak naprawdę. Bez kłamania. – Spytał. Zdziwiłam się. Skąd wiedział, ze nie jestem z nim szczera ? Nawet nie umiem kłamać. Kierowały mną, jednak dobre intencje. Lepiej byłoby, gdybym dobrze kłamała.
- Na pewno mam ci powiedzieć ?
- Alexis .. – Westchnął.
- No dobrze. Wczoraj ktoś mnie zepchnął ze schodów.
- Co ?! – Wrzasnął.
- Proszę, nie przerywaj. Dzisiaj już jestem w szpitalu. Odwiedzili mnie w szpitalu chłopcy. I Lizzie. - Znów mi przerwał.
- Lizzie ..? U niej ..? Wszystko w porządku ?
- Tak. Nie skarżyła się. – Powiedziałam. – Kiedy jej to powiesz ?
- Przecież wiesz, ze jest z Zaynem. – A poza tym .. Ona pewnie nie czuje tego samego co ja.
- Jak to nie ..! Uwierz mi, nie jesteś sam w swoich uczuciach.
- Naprawdę ? – Usłyszałam nadzieję w jego głosie.
- Tym razem nie kłamię. Słowo harcerza.
- No cóż .. Skoro tak mówisz .. Jutro będę miał dwie sprawy do załatwienia. – Uśmiechnęłam się.
- Będę trzymać kciuki.
- Dziękuję, Alex. Takiej kuzynki nie miałem nawet w marzeniach.
- Pomagam dwóm ważnym dla mnie osobom.
- A one kiedyś ci się odwdzięczą. U was jest noc, Lexi. Może pójdziesz spać, co ?
- Tak. Dobry pomysł. – Dopiero teraz powieki zaczynały mi ciążyć.
- Chyba, że chcesz mi jeszcze coś powiedzieć ?
- Niee .. – Odpowiedziałam wraz z ziewnięciem. Sprawa ojca wyparowała mi kompletnie z głowy.
- Słyszę, że odlatujesz. – Zaśmiał się wywołując nim senny uśmiech na mojej twarzy. – Do jutro. Dobranoc.
- Dobranoc. – Rozłączyłam się. Ledwie odłożyłam telefon, a zapadłam w głęboki sen. Już nic mi go nie przerwało.

                                                                      ____________

OD CZEGO BY TU ZACZĄĆ ..
MOŻE OD PRZEPROSIN. PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO NIE PISAŁAM. SĄ DWA POWODY :
1. TROCHĘ MI SIĘ ZACHOROWAŁO
2. MOJE LENISTWO OSIĄGA SZCZYT I JESZCZE TROCHĘ I WOG. ZAWIESZĘ BLOGA xD (ŻARCIK)
MAM RÓWNIEŻ GORĄCE PODZIĘKOWANIA ZA TE KOMENTARZE, KTÓRE PRZEJAZDEM TU ZOSTAWIACIE. TAK. ONE WIELE DLA MNIE ZNACZĄ ^.^
I CO MYŚLICIE O TYM ROZDZIALE ? CHYBA NIE ROZCZAROWAŁO WAS TAK JAK MNIE ? xD ZACZĘŁAM RÓWNIEŻ ZDRABNIAĆ IMIĘ GŁÓWNEJ BOHATERKI. ZA RADĄ PEWNEJ DZIEWCZYNY, KTÓRA WYRAZIŁA SWOJE ZDANIE W KOMENTARZU. (JESTEM BARDZO WDZIĘCZNA). MI SIĘ PODOBAJĄ. ALE ZOSTAWIAM WAM TEŻ ZDANIE. GDYBY POJAWIŁY SIĘ JAKIEŚ ZASTRZEŻENIA JEST PODSTRONA Z MOIM TWITTEREM I OBOK W KOLUMNIE LINK DO ASKA. MOŻECIE TAM ZADAWAĆ PYTANIA MI, ORAZ BOHATEROM ; 3 PRZEPRASZAM ZA BŁEDY. NO TO TYLE ODE MNIE.

PAMIĘTAJ !

CZYTASZ ? = KOMENTUJESZ !