Następnego wieczoru w siódemkę staliśmy na lotnisku. Niall
leciał do Mullingar. Wczorajszy telefon był od jego ojca. Mama Horana miała
wylew, jest w ciężkim stanie w szpitalu. Słysząc to podeszłam do Nialla i mocno
przytuliłam. Pamiętałam ciocię Maurę z młodszych lat. Była jedyną dorosłą,
którą darzyłam szacunkiem. Mama często mnie zostawiała u kuzyna. W tym domu
była ciepła atmosfera. Dzięki nim czułam się kochana i potrzebna. Teraz czekamy
na samolot. Chłopaki przyjacielsko go uścisnęli. Następna podeszła Lizzie i
mocno przytuliła. Niall się uśmiechnął i szepnął jej coś do ucha. Zerknęłam na
Zayna, ale on skupił całą swoją uwagę na cycatej brunetce, która szła z
bagażami. Przewróciłam oczami zastanawiając się, jak długo będzie trwał jego
„związek” z rudowłosą. W międzyczasie Lizzie podeszła do mulata. Blondyn nadal
patrzył za nią. W końcu spojrzał na
mnie. Szeroko się uśmiechnął, a ja wtuliłam w niego.
- Bardzo ci na niej zależy ? – Spytałam.
- Aż tak to widać ? – Widziałam te spojrzenia, którymi ją obrzucał.
Postanowiłam się nie wtrącac. Jak na razie nie potrzebują mojej interwencji.
- Będę tęsknic. – Patrząc, jak odchodzi do samolotu
poczułam, jak ktoś mnie obejmuje. Podniosłam głowę. Niebieskie tęczówki Louisa
wpatrywały się we mnie z czułością. Spoglądając w tę głębię przypomniałam sobie
naszą wczorajszą rozmowę.
- Nie martw się. Masz jeszcze mnie. – Powiedział z
szelmowskim uśmiechem.
- Tak. Już mi lepiej. – Trwaliśmy w uścisku dopóki nie
podszedł do nas Harry.
- Zakochańce. – Śmiał się.
- A co ? Zazdrosny ? – Odciął mu się Lou. Śmiejąc się
próbowałam zakryć rumieniec, który pojawił się na mojej twarzy.
- Eee .. Tylko troszeczkę. – Pokazał wielkość palcem
wskazującym i kciukiem.
- Mówiłem, że to był krótkotrwały związek, Harry. Musisz zapomnieć.
Wiem, że ranię twoje uczucia. – Próbował zachować powagę, gdy Harry
dramatycznie złapał się za serce. – Ale zrozum. Ja mam dziewczynę. Tobie też
radzę znaleźć. – Objął mnie i skierowaliśmy się do wyjścia zostawiając
roześmianego Hazzę w tyle.
- Czyli jesteśmy razem ? – Nie wiem, czy się z tego cieszyć.
Ale chyba czuję, że ja również go kocham.
- Tak. Pamiętasz naszą rozmowę. A poza tym .. Musimy odczepić
tego Nicka od ciebie. – Na dźwięk jego imienia poczułam, jak sztywnieje.
- Nie chce go więcej widzieć.
- Wiem, skarbie. Nie pozwolę, by znów coś ci zrobił. – Jego głos
i ręce oplatające mnie w pasie działały kojąco. Siedzieliśmy w samochodzie.
Liam wdał się w wymianę zdań z Hazzą, który jednocześnie prowadził samochód.
Spojrzałam na kłócących się Zayna i Lizzie. „Czyżby zaczynało się między nimi psuć
?” – Pomyślałam. Uśmiechnęłam się na myśl o Niallu, a jednocześnie poczułam się
egoistycznie, ponieważ zależy mi na szczęściu Lizzie i Zayna. Ale patrząc na
zachowanie Malika wątpię w trwałość ich związku. Zostawiając zawody sercowe
przyjaciółki zwróciłam się do Lou.
- Nie zamieszkam z wami. – Mówiłam po raz setny. Choć Louis
się o to kłócił postanowiłam dalej mieszkać w domu Nialla.
- Nie rozumiesz, że nie jesteś tam bezpieczna ?! Nick może
tam przyjść, a wtedy nikt. Ani, ja, ani chłopaki, a już na pewno nie Niall ci
nie pomoże.
- Umiem sobie radzic ?
- Tak, jak to robiłaś przez ostatnie pół roku będąc z nim ?
I co wtedy.. ? Znów uciekniesz i zostawisz nas ? Mnie ? – Szepnął ostatnie słowo
patrząc mi w oczy.
- Zrobię to, co będę uważała za słuszne. – Spuściłam wzrok.
Czuję, jak do oczu napływają mi łzy.
- Na pewno nie pozwolę ci wyjechać ! – Założył ręce na
piersi i odwrócił wzrok. Pewnie uznał, że rozmowa skończona.
- Nie będziesz mi rozkazywać. – Burknęłam pod nosem.
Podniosłam głowę. Zauważyłam, że wszyscy ucichli i wbili w
nas wzrok.
- nie ma się na co gapić. – Warknęliśmy jednocześnie z
Louisem. Rzuciliśmy sobie wrogie spojrzenia i odwróciliśmy do siebie plecami.
Można też powiedzieć, że „zerwaliśmy”.
- Ach, te kłótnie przedmałżeńskie. – Westchnął Zayn. Lizzie
go walnęła, ale widziałam ten uśmieszek pod nosem. „Zdrajca”. – Prychnęłam.
- Alexis. Dojeżdżamy do domu Nialla. Chcesz tu wysiąść ? –
Poinformował mnie Liam.
„Chwała Bogu!”- Zawołałam w duchu.
- Tak. – Powiedziałam. – Dzięki,
Liam. – Uśmiechnęłam się, a brunet go odwzajemnił.
- Nie ma za co. Ale ja również
myślę, ze nie powinnaś zostawać sama . Harry się ze mną zgadza. – Loczek nie
reagował, więc szturchnął go w ramię.
- Co ? A! Tak, Liam ma całkowitą
rację. – Zerknął na mnie w lusterku. – I nie złość się. Złość urodzie szkodzi. –
Uśmiechnął się. Tak, on wie jak mnie rozweselić.
- Przykro mi, chłopaki. Zostaję
przy swoim zdaniu.
- Uparciuch. – Mruknął pod nosem
roześmiany Louis. Nadal byłam, jednak na niego obrażona, więc ignorowałam go.
Poczułam jego rękę w moich włosach. Przewracając oczami spojrzałam na niego.
Widząc groźbę w moich oczach zabawnie ruszył brwiami. Chcąc się jeszcze trochę
z nim podroczyć obojętnie odwróciłam głowę. Poczułam, jak przytula swój
policzek do mojego.
- Gniewasz się ? – Szepnął przy
moim uchu.
Odwróciłam się do niego. Nasze twarze
dzieliły centymetry. Pewnie myślał, że chcę go pocałować, bo się uśmiechał.
- Tak. – Powiedziałam przy jego
ustach. Zaśmiałam się i wyskoczyłam z samochodu, ponieważ zatrzymaliśmy się przed
domem Nialla.
- Pa chłopaki !- Pomachałam. – Do
jutra Lizzie !
- Przyjdę do ciebie ! – Krzyknęła
rudowłosa. Przez szybę widziałam najpierw zdziwienie, a potem figlarny uśmiech
na twarzy Louisa. Spojrzał na mnie, a ja posłałam mu całusa w powietrzu. Złapał
go i przykleił do policzka. Śmiejąc się i kręcąc głową otwierałam drzwi od
domu. Oni już pojechali. Było ciemno, więc jak najszybciej chciałam wejść do
domu. Usłyszałam szmer za sobą. Obejrzałam się, jednak niczego nie zobaczyłam.
Jeszcze raz się oglądając weszłam do domu. Pół godzimy później siedziałam na
sofie otulona kocem z popcornem w rękach. Oglądałam jakąś komedię. Zasnęłam
wraz z napisami końcowymi.
Obudził mnie brzdęk spadającego
szkła. Zaspana podniosłam się i spojrzałam w górę. To stamtąd dochodził hałas.
Była 24:40. Wstałam kierując się w stronę schodów.
- Kto to ? – Wołałam. Pokonałam
pierwsze stopnie. Znów usłyszałam dźwięk. Z mojego pokoju. Będąc na szczycie
chciałam zrobić krok w stronę pokoju. Moją uwagę przykuło otwarte okno u
Nialla. „Pewnie to ono robiło tyle hałasu.” – Pomyślałam. Z ulgą zawróciłam.
Już miałam schodzić, gdy przebiegł mnie zimny dreszcz. „ Przecież hałas
dobiegał z mojego pokoju, a nie Niallera.” Szybko wybrałam numer Louisa.
- Tak ..? – Odebrał zaspany.
- Louis ? Przyjedź. Ktoś jest w
domu. – Mówiłam drżącym głosem. Słyszałam kroki za sobą. Nie miałam odwagi się odwrócić.
- Alexis ? Jak to jest w domu ? Boże .. Już do ciebie jadę ! –
Powiedział gorączkowo.
- Tylko szyb .. – Nagle zerwałam
połączenie. Czyjeś ręce gwałtownie mnie popchnęły. Niestety, nie zdążyłam się
niczego złapać. Czułam jedynie schodki wbijające się w moje ciało. Teraz był
już tylko ból. Później nic już nie czułam. Ciemność.
_________
Ten rozdział planowałam na jutro lub sobotę. Ale ktoś mi się darł nad uchem, żebym
dodała, jak najszybciej (czyt. Horanek ^^). Znów dramat .. Ehh ..Proszę
komentujcie. Buziaczki Dobranoc :*
O kuźwa ... Kto to jest ?? Kto to jej zrobił ? Kto śmiał się do niej włamać ... ! Aaaa .. wariuje ! :D ..by..Evelyn..Styles.. <33
OdpowiedzUsuń